ja w biedronce nie oszczędzę.
kupujac np płatki do mleka czy mięso.czy nie daj Boze chleb. bo wstrętne dla mnie jedno i drugie. i trzecie.
w biedronie pieluchy, papier toaletowy czy chustki higieniczne sÄ… ok. jedzenie- mi nie pasuje.
chleb kupuję w piekarni, w której od 30 lat pieka tak samo. na zakawsie. on jest dobry nawet po 4 dniach, jemy wtedy nawet z apetytem. nie to hiperowy szit.
mięso- razem z mamą i babcią składamy się na ćwiartkę cielaka u naszego kochanego pana Mięśniaka. wychodzi taniej niż w sklepie. a wiem, że krowa była hodowana poczciwie.
jakja też mam wsiowe.
wędlin ze sklepu praktycznie się nie czepiam- piekę schaby albo inne wynalazki.
zioła mam w doniczkach, więc przypraw nie kupuję, a jeszcze łądniej wyglądają.
ryby mam z rybnego. świeże, nie mrożone. droższe od smutnych kostek z marketu, ale za to wspanaiłe w smaku. i w wartościach.
ziemniaki, i inne warzywa "zupne"- od dziadków.
inne warzywa- z warzywniaka zaprzyjaźnionego.
nie nabywam glutaminianów sodu, bo nie umiem z nich korzystać.
czipsy jemy raz na ruski rok, prażę kukurydzę za to do filmów. słodycze uwielbiamy- często pieczemy sami. ze sklepu to zazwyczaj chałwa- bo jak się zje kawałeczek- mija ochota na słodkie, a i zdrowiej. za słodkie to dałabym się pokroić.
nie jadam jogurtopodobnych wytworów, jedynie naturalne z owocami.
duża zamrazarka rozwiązuje sprawę- mozna zrobić fajne zapasy w sezone i wyciągać np poziomki w środku zimy. oszczędnie?
a jak pysznie!
na maśle nie oszczędzam, wolę kupić droższe, ale takie powyżej 80% masła w maśle.
podobnie z makaronami- jak kupię droższy- wiem, że zjadłąm makaron, a nie jakiąś pulpę, co się rozlezie w garze.
wydajemy miesięcznie na jedzenie 600zł.
--------------------