Ja na szczęście mam działalność w formie spółki i do tego jeszcze pracowników więc miał kto za mnie pracować
Na zwolnienie poszłam na ostatni miesiąc ciąży, bo mi kazali leżeć, bo się młoda na świat wzorem mamy chciała wypchać za wcześnie. A wróciłam po niecałych dwóch miesiącach od porodu -oczywiście nie na 8 godzin dziennie tylko po trochu. Mimo, że Zuza nie chciała ssac z piersi i walczyłam pół roku z laktatorem to był czas, że po 4-6godzinach mój biust wołał, że już czas do domu na dojenie
Wtedy trochę inaczej się rozliczałyśmy w spółce: po prostu cały dochód dzieliłyśmy po równo i jak ktoś wykorzystał cały ustalony przez nas roczny urlop to musiał ze swojej działki płacić komuś kto go zastępował. Więc w dobrych miesiącach jeszcze coś tam zostawało na dokładke do wypłaty z ZUSu.
Moja wspólniczka swoją ciażę prawie całą musiała być na zwolnieniu bo była zagrożona.
Teraz zmieniłysmy zasady i wypłacamy sobie stawkę za godziny pracy a nadmiar idzie na spłatę kredytu na inwestycje. Jeszcze nie mamy planu B czyli co będzie jakby się komuś jeszcze "coś" przytrafiło.
Ja kontroli z żadnych nie miałam, ona chyba tez nie.
Teraz mój mąż był pół roku na zwolnieniu to go co miesiąc wzywali do zusu na kontrolę, ale on w firmie na etacie więc może pracodawca się upomniał, bo w sumie 100% wypłaty za nic musiał dawać (wypadekbył w drodze z pracy)