Tytul to zdanie z glosnej ksiazki "Ja"Martela
Zastanawia mnie dominujace , wszechobecne ja w literaturze wspolczesnej i nie chodzi wcale i narracji pierwszoosobowej , tylko o literature skurczana do rzeczonego ja.A pojedyncze ja ma zakres mocno ograniczony, zakres percepcji swiata.
Ale nie o tym mialo byc , nie do konca o tym , jakos tak sie uklada , ze polskiej literatury wspolczesnej nie tworza kobiety , przeczytalam ostatniego Ziemkiewicza i dochodze do wniosku smutnego , ze nasz wspolczesny bohater lit to totalny nieudacznik , pijak , ktorego koledzy wpadli w wir kasy , a w duzym skrocie to jest jak spiewa Polock w "chomiczowka , chomiczowka".
Do momentu kiedy ten mocno nadwyrezony przez system alkohol i kobiety bohater funkcjonowal tylko u Pilcha to nawet smacznie i strawnie bylo.Bo Pilch Jerzy ma niewatpliwie urok sam w sobie , urok sukinsyna ale jednak.
Po czesci wiem z czego to wynika , literature wspolczesna tzw.mloda (bardziej umownie niz formalnie) tworza panowie rekrutujacy sie z polonistyki , a polonista to fatalny zawod dla mezczyzny. panowie ktorzy w pogardzie maja kase , a smutki topia w Harendzie.
Albo sie zestarzalam maksymalnie albo mam racje;) ale brakuje mi takiego Prousta , takiej literatury w ktorej nie ma pytania "pieprzyles kiedys swinie Joe"
b.
--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009
"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka