Ja Julkę zapisałam na judo.
Na angielski też będzie chodzić, koszt jest niewielki a dzieci naprawdę łapią słówka. Michała nie zapisałam i teraz żałuję. Też tak myślałam, że zbyt mały, że nic nie wyniesie z zajęć.
A jak zobaczyłam jak dzieci z jego grupy śpiewają po angielsku na przedstawieniu dla rodziców, to byłam zaszokowana. Naprawdę pięknie!
Teraz Misiek poszedł do zerówki w szkole i z tego co zdążyłam się zorientować, to też większość dzieci zna angielski. A on, cóż jest w tyle. Kolejny stres, bo inni potrafią on nie. Czyja wina - no cóż moja, bo go nie zapisałam i sama też nie usiadłam, żeby podstawowych słówek nauczyć
.
Z Julką błędu nie powtórzę, a Michałowi staram się teraz szybko pomagać.
Swoją drogą, jak obserwuję co się teraz dzieje, to istny wyścig szczurów w zerówkach (czego te biedne dzieci nie robią, czego nie potrafią
)