U nas w przedszkolu jest zasadniczo pedagog, psycholog niby też ale dostępny właściwie tylko dla zerówki. Gdyby pani na zebraniu nas o tym nie poinformowała, to nigdy bym nie zgadła, że taka osoba w przedszkolu bywa.
Ja jestem wielką zwolenniczką pomocy psychologicznej, sama z niej korzystałam i niedawno byłam z córeczką - ale nie chciałabym zostać "psychologiczną hipochondryczką", która do rozwiązania każdego problemu potrzebuje psychologa.
Psycholog psychologowi zresztą nierówny - ci pracujący w przedszkolu, o ile dobrze wiem, zajmują się głównie kwestią dojrzałości szkolnej, oceną poziomu rozwoju w poszczególnych sferach (ruchowej, manualnej, emocjonalnej, społecznej). To zupełnie coś innego niż terapia jakichś faktycznych problemów, wydaje mi się, że na terapię w przedszkolu miejsca nie ma.
Chciałabym, żeby panie zwracały rodzicom uwagę na problemy ale i nie tylko problemy, także silne strony dziecka w relacji z grupą. U nas nic takiego nie ma miejsca, panie chyba wychodzą z założenia, że rodzice każdą krytykę odbierają bardzo osobiście i nie przyjmują jej do wiadomości. Może mają sporo racji