Magdula, świetna zabawa widzę
Bartkowi spodobałoby się, ale mam pewne obawy
A jak się to spiera z ubrań?
Jutro jedziemy z Bibikiem i jego kuzynem wyszaleć się w "kulkach", czyli do nowego "zabawolandu". Otworzyli nam prawie pod nosem, w naszej wsi (nie w Koszalinie
). Chłopaki dzisiaj gadali przez telefon:
-Barcik, jedziemy jutlo lazem do bajkolandu!!!
-Bedziemy się bawiiiiiiiiiiić- odp.Bartek
i dodał- mama teraz ty gadaj
Bartek ostatnio zgrzeczniał (tfu tfuuuuuu). Współpracuje, wymyśla zabawy, nie marudzi a w zamian jęków tylko się śmieje. Dzisiaj wlazł na krzesło i wyjrzał przez okno i powiedział z wielkim przejęciem:
-mamusiaaaa!!! Leciom!!! łooooo, leciom lenifely!!! Lecę na dwól ziobacić- i poleciał (ale go na klatce złapałam)
Ciągle gdzieś coś widzi, okazało się na przykład, że kilka sów zadomowiło się w naszym "kalafezie" (kaloryferze)
Non stop muszę też coś jeść, kosztować niewidzialne potrawy, pić kawkę z wyimaginowanego "kubećka"
Albo to: usiadł swojemu wielkiemu miśkowi "na kolanach", jeśli mozna tak powiedzieć
Ja- powiedz misiowi, żeby cię trzymał
Bartek- cimaj mje misiu
...po chwili- O, ziacina mje cimać
kupa śmiechu