Ja też miałam problem "piciowy" z Karolką. Też nie chciała pić wody i już... A w maluchach tylko woda była do picia jako napój pomiędzy posiłkami. Raz nawet przyniosłam sok do rozcieńczania z wodą - dla wszystkich dzieci. Panie na to poszły, ale taki sok znikał w zastraszającym tempie
.
Tylko, że Karolka w maluchach nie chciała prawie nic pić, nic jeść. Dlatego się martwiłam. Nie piła ani w czasie posiłków (nie chciała kompotu, kakaa, a często było). Ogólnie niejadkiem była i już. I o ile w domu mogłam zrobić coś co lubiła, to w przedszkolu już nie.
Ale w końcu się dostosowała. Teraz pije wodę w przedszkolu - jak nie ma nic innego do wyboru. Często dostają też miętę, którą Karolka lubi. W domu wody nie chce pić, mięta też jej nie smakuje... Dostaje najczęściej słabe herbatki z mlekiem, albo z miodem, z cytryną. W przedszkolu nikt jej nie będzie tak dogadzał i ja to rozumię...
Soki typu Kubuś, Tarczyn - rozcieńczone z wodą - tylko w podróży pije. W domu nie chce... Zresztą nie ma tu do czego akurat zmuszać dziecka
.
Dziwne to moje dziecko. I trudne do rozgryzienia w temacie "piciowym"
.
A co do leków - całkowity zakaz, który też rozumię. Wyjątkiem mogą być dzieci przewlekle chore (tak mi się wydaje, bo to logiczne chyba jest).
Raz przez 2 dni panie podawały Karoli maść na uczulenie (okopnie jej skóra popękała na rączkach). Są wyjątkowe sytuacje, panie się dostosowują choć być moze już w tym miejscu przekraczają jakieś wewnętrzne prawa...