Anndzia dziękuję, choć
choć na wzór ja się nie bardzo nadaję... Rany jak ja Ci zazdroszczę tych nocek.. Amelka ostatnio wstaje co godzinę...
Wenua to nie jest tak, że z dnia na dzień zrobiło się źle.. jedynie czasem mój mąż zrobi coś takiego, że bardziej uświadamia mi fakt, że mimo, iż jest ze mną i tak sama za wszystko odpowiadam i wtedy, robi się naprawdę tragicznie.. bo odpowiedzialność mnie przytłacza a nie mam z kim jej podzielić..
poradnia nic tu nie pomoże, oczywiście, że warto walczyć, szczególnie wtedy gdy chodzi o jakieś tam drobiazgi.. jeżeli ludzie się kochają, jeżeli są dla siebie oparciem a na chwilę się pogubili, nie warto czepiać się o nie wyrzucone śmieci, czy kto ile razy wstaje do dziecka w nocy, to wszystko mija i znowu jest dobrze ale:
Mój mąż nie pije, nie bije, nie zdradza (chyba:)), zajmuje się dziećmi, co prawda bez entuzjazmu ale jednak.. oprócz tego pracuje, wraca do domu, siada przed komputerem i gra, gra, gra.... nie zarabia zbyt dużo, a tu zaczynają się problemy finansowe. Żyje tak, jakby te problemy go nei dotyczyły.. cały dom organizacyjnie leży na mojej głowie i nie chodzi tu o pranie, gotowanie itd.. nieźle sobie radzę i żalu nie mam.. ale mam już dosć rozwiązywania wszystkich trudności
sama.. nawet nie mogę zapytać go o zdanie, bo albo mówi "przecież wiesz, że zrobimy tak jak będziesz chciała", albo "nie mam pojęcia" i to są te lepsze opcje.. gorsza polega na tym, że ja przez godzinę tłumaczę co się dzieje np. dlaczego w tym miesiącu trzeba załatwić to i to, po czym zadaję pytanie, na które nie dostaję odpowiedzi, powtarzam je trzy razy, na co moj mąż wreszcie odwraca sie od kompa i prosi bym mu wszystko powtórzyla bo się wyłączył i nie słuchał... mam dość tego, że nie mam o czym z nim rozmawiać, po prostu
NICZYM się nie interesuje, więc trudno o jakąś konstruktywną dyskusję, szkołę rzucił na 3 miesiace przed maturą.. na moje tłumaczenia, że powinien się za to wziąć, bo wykształcenie będzie mu potrzebne, wszak ma zarobić na dwójkę dzieci i im lepsze wykształcenie, tym większa szansa na to, że będzie miał pracę, a tak za parę miesięcy może znaleźć sie na bruku, nie skutuje, bo jemu się
NIE CHCE!!!! nie trafiają do niego żadne argumenty!!! Jest to człowiek pozbawiony ambicji, minimalista, z żalem do losu, że inni mają lepszy samochód, mieszkanie!!!!! Ciągle słyszę "oj przestań, coś wymyślisz"!! a ja nie chcę wymyślać!!!!!!!! chcę partnera, z którym będę mogła podzielić się troskami z wiarą, że razem jakoś wybrniemy z kłopotów!! chcę na spacerze mieć możliwość porozmawiania o życiu, o tym co się dzieje, o książce, o czymkolwiek a nie jedynie, o tym jakie samochody mijamy!!!!!!!!!!!!!!!! Wiem, moja wina.. widziały gały co brały.. tyle, że gały mialy wtedy lat 16 i były ślepo zakochane... szkoda, że nie słuchałam ludzi, którzy widzieli więcej niż ja... nie potrafię z nim żyć...
Ten post edytował owiwia7 pon, 11 sie 2008 - 12:04