Arte, pewnie nie pamiętsz, jak ja opisywałam moje nerwy związane z buntem u Bartka. Byłam w ciąży z Jachem a ten dawał takiego czadu, że moja cierpliwość nie istniała a paszcza rozdzierała mi się co chwilę. Szczyt złego zachowania przypadał na okres 2,5-3,5 roku. Zachaczył jeszcze o początek przedszkola a tam szczyt agresji.
Teraz dokładnie to samo zaczyna nam się z Jachem. Jeszcze kilka dni temu powiedziałabym, że jest OK. Od paru dni coraz gorzej. Tyle, że nasz zaczepia starszego, który o dziwo nie reaguje. Bo ja na jego miejscu nie wytrzymałabym, jakby ktoś ugryzl mnie niedaleko piersi (robiąc małą rankę). U nas o tyle łatwiej, że Jan namierza się na starszego a nie na odwrót.
Żadno to pocieszenie, ale wierz mi rozumiem Cię.
Zobaczysz, że ta agresja któregoś dnia nagle się zakończy. Myślę o takiej agresji, jaką macie teraz. Bo walki i tarcia między rodzeństwem pozostaną.
Też były kąty, rozmowy, kary - z marnym efektem. Ale były dni lepsze. Po to, zeby potem zaczęły się te gorsze.
Jak Bartek miał ponad 3 lata rozmowy zaczęły dawać większy efekt (albo po prosty zmądrzał
![29.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/29.gif)
).
Życzę cierpliwości, bo tego chyba Ci teraz potrzeba.