Dobra, to wam sie przyznam, co mi tam: bylam u seksuologa. Libido spadlo mi praktycznie do zera i czulam sie przez to bardzo winna, no i tez doczekalam sie komentarzy dos trony N. nie do opisania na jakimkolwiek forum.
Bardzo fajny facet, w ogole na poczatku seansu zaczelam sie zastanawiac, czy ja do odpowiedniego specjalisty trafilam, bo robil mi normalnie kliniczny wywiad (jest rowniez psychologiem) zaczynajac do mojego dziecinstwa i relacji moich rodzicow, potem walkowalismy pierwsze malzenstwo i rozwod no i obecna sytuacje, oczywiscie do samego poczatku. Facet byl fenomenalny, trzymal mnie poltorej godziny i wyszlam napompowana optymizmem.
Dowiedzialam sie, ze po pierwsze to nie moja wina, stan ten zdarza sie po dziecku i moze trwac kilka lat, zalezy jak sie kobiecie pomoze z tego wyjsc. Po drugie, ze jest on odzwierciedleniem stanu mojego zwiazku i faktu, ze widze dzis N. mniej jak mezczyzne.
Po trzecie, dowiedzialam sie, ze jestem wspaniala kobieta
i to bardzo dobrze zrobilo na moje zbolale ego.
Po czwarte, wiele wiele razy padlo okreslenie "niedojrzaly" w stosunku do N.
I ona nam zalecil terapie, niestety sam nie chce jej wykonac z powodow deontologicznych, bo prowadzil mnie.
Wyszlam lzejsza o tone i zanim wrocilam do domu zrobilam sobie spacer, oddychajac jesiennym powierzem, jak ktos kto siedzial latami w zamknietym pomieszczeniu.
I to wszystko po to, zeby dowiedziec sie dzis rano, ze N. rozwaza separacje.
Ziemia zapadla mi sie pod nogami.
Ten post edytował chaton nie, 03 paź 2010 - 16:13