"Domi, nie gniewaj się, ale czy to możliwe, że Ty jesteś jedna jedyna kryształowa a wokół same świnie? Jak słyszę coś takiego, to zastanawiam się nad autorem takich sądów - bo świat jest jaki jest, każdy jest trochę dobry/trochę zły, trochę się stara, trochę olewa. Może potrzeba Ci tylko trochę więcej empatii do świata?"
Przytoczę przykład.
W szkole średniej była jedna dziewczyna.
Z punktu widzenia uczniów robiła co chciała, miała faceta, który ją utrzymywał (2klasa LO), była niezależna, odważna, umiała bronić swoich racji. Powszechnie uważano, że kłamie, bo niejednokrotnie mówiła, że nie ma na jakąś składkę a po czym opowiadała o jakiejś imprezie lub przychodziła w nowych butach.
Nie była kryształowa.
Uczyła się dobrze bez uczenia się.
Z punktu widzenia nauczycieli a najbardziej wychowawczyni wyglądało to tak, że owszem, ona ma kłopoty w domu, tylko po co jej to afiszowanie się z tym chłopakiem i nawet jak porozmawiała z tą dziewczyną, to na koniec stwierdziła, że to niemożliwe, żeby 3/4 klasy kłamało a prawdą było to co owa dziewczyna mówi do niej.
Bolało jak cholera.
Tą dziewczyną byłam ja.
Córka alkoholiczki, mieszkająca poza domem od 16 roku życia. Do szkoły chodziłam bo mieszkałam z ówczesnym chłopakiem. Matki moja edukacja nie interesowała kompletnie, ani to jak sobie dam radę, jak dojadę do szkoły, jak co popłacę. Ojca nie miałam. Moja rodzinka eh...
Chłopak ja chłopak, sam miał pieniądze od rodziców i 20lat raptem i przewalone u swojej matki przeze mnie, mieszkał w akademiku, ja na lewo. W strachu. Imprezy owszem były.
I do błędów również umiałam się przyznać i tak mi zostało.
Nowe buty czy ubrania kupował mi z renty dziadek. Razy jakieś z 5.
I co z tego wywodu wynika?
Że każdy widzi to co chce widzieć a przede wszystkim swoje ogromne "ja". Że jest wyścig szczurów. Że ludzie są zazdrośni i prą po trupach do celu.
Wiesz, ciesz się, że taka nie jesteś. Ja siebie za to cenię. Jeśli ktoś mnie nie docenia-to tak naprawdę jego problem i świadczy tylko o nim, jeśli ktoś kłamie- umiem roześmiać się w twarz bo wierzę, że zostanie z tego kiedyś rozliczony.
Owszem, czasem czuję się niedowartościowana ale nie ma to dla mnie znaczenia. I sama siebie umiem przywołać do porządku. Bo to znaczy, że to ze mną jest wszystko w porządku a oszaleli oni.
Ludzie normalni, nie zachowujÄ… siÄ™ tak jak ci w twojej firmie i mojej szkole.
A co ja z tego mam?
Że jestem ponad tym, że nie oszalałam, że świat ceni to co podłe i złe a ja wręcz przeciwnie, że umiem się cieszyć z tego co mam i doceniać co mam i dostaję. Że umiem dostrzegać małe rzeczy, które mnie cieszą. A przede wszystkim, że mogę spojrzeć w swoje oczy, uśmiechnąć się i powiedzieć, "eh Agato, może ty nie żyjesz w tych czasach, których powinnaś bo na te jesteś za głupia ale skoro jesteś tu i teraz to pamiętaj - warto być zawsze tylko sobą"
Czego i Tobie życzę