Kasia, no tak, ale przecież ja nie mówię, że dzieci siedzące w domu będą chorować.
Ja mówię o dzieciach uczęszczających do placówek i uwierz mi, każde odchoruje. Mniej lub bardziej of corse, w zależności od rożnych czynników ale nie liczyłabym na stuprocentową frekwencję. Takie na przykład zapalenie spojówek to wiesz, rozchodzi się błyskawicznie - nie tylko w grupie, 3/4 przedszkola załapie w przeciągu dwóch dni. Pomijam już fakt, że dzieci z katarem to jest codzienność przedszkolna, często rodzice przyprowadzają świadomie dzieci podziębione, kaszlące bo po prostu nie mają co z nimi zrobić albo mają w pompie zdrowych.
Ja zawsze mówię, że najgorszy jest pierwszy rok - potem organizm zaczyna nabywać pewnej odporności przez odchorowanie
- z każdym rokiem jest coraz lepiej.
Pomimo, że moja Lila właściwie nie choruje, nie zaraża się od brata to nie liczę na to, że w trzylatkach tak będzie. Po prostu przebywając przez 8 godzin wśród 20 dzieci wymieniających się zabawkami, chuchających na siebie, używających tych samych kredek, nożyczek i innych takich przedmiotów użytkowych - nie ma bata, na pewno coś podłapie.
Iza, ja mam to samo ze słońcem, póki co jeszcze spokój, bo nie chodzę w krótkim rękawie, ale tylko zrzucę długi to będę wyglądać jak pomidor. Wiesz co mi pomaga? Jedna, dwie 10 minutowe wizyty na solarium. I wtedy jakoś opękam to pierwsze słońce.
Kasia, a Tobie chciałam się zapytać, czy stosowałaś ten środek na rogowacenie mieszków, co dziewczyny Ci polecały? Działa?