Nasza wizyta u alergologa była śmieszna...Niby gabinet prywatny, a pani doktor porażka. Spytałam czy będziemy robić testy za rok, usłyszałam "a po co? Co da pani wiedza, że dziecko ma alergię np. na olchę?"... Powiedziałam, że próbowałam dać jogurt i wysypało, a pani doktor pyta, czy próbowałam ze śmietaną i serkami? Mówię, że nie, bo uznałam, że to to samo, pytam potem, czy jej zdaniem powinnam dać serek? "oczywiście, że nie". To po co głupio pyta? Albo zaczęłam od tego, że źle reaguje na mleko, pojawia się wysypka, mogę pokazać jaka, bo akurat ma na rączce po bananie taką samą, reakcja: „nie pytam teraz o banana!”. A w ogóle to miała obsuwę, bo przede mną przyjęła ludzi spóźnionych 1,5h, więc usiłowała szybko się nas pozbyć. Nie dała mi zadać wszystkich pytań mówiąc: „dzisiejsza wizyta to tak na szybko (pierwszy raz u niej byłyśmy, także nawet nie znała dziecka), spotkamy się za 3 miesiące, to na spokojnie porozmawiamy”. No raczej się nie spotkamy...
W zeszłym tygodniu byliśmy w górach. Było suuuper. Bałam się o długie siedzenie w aucie, o spanie w obcym miejscu (wypożyczyliśm w hotelu łóżeczko turystyczne), noszenie w nosidle. Fakt, że Mała w tamtą stronę w ogóle nie spała ponad 4h, choć specjalnie pojechaliśmy w czasie jej drzemki..., ale przeżyliśmy. Codziennie też sporo jeździliśmy, w końcu nauczyła się spać w samochodzie. W hotelu raz dwa zaakceptowała gdzie kto śpi, bardzo chętnie wchodziła do łóżeczka. W nosidle też jej się podobało, choć były obawy, bo ostatnio nawet osłonki na nóżki w wózku nie pozwala sobie założyć, krzyki, kopanie itd. A folia przeciwdeszczowa wywołuje histerię (jak pada, jeździ z moją parasolką
![icon_razz.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_razz.gif)
). Także góry, słońce, fantastyczne widoczki, świeże powietrze i nasza trójka, niczego więcej nie trzeba było
![icon_wink.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_wink.gif)
Mam nadzieję, że ten tydzień choć trochę poprawi Kai odporność, bo od przyszłego tygodnia wraca do żłoba... 8 dni to niewiele, ale częste zmiany temperatur, natura, maczanie stópek w lodowatym strumyku przy upale może coś dadzą. Tym bardziej, że ja cały wyjazd byłam kichająca, okrutnie kaszląca, a Kaja nic
Coffee i co, wiadomo już na co to uczulenie?
A co z resztą mamusiek? Zaginęła gdzieś już dawno ssylwija, nantu, zunia