CYTAT(Gruszka @ Mon, 24 Jun 2013 - 20:48)
Tyczko, to właściwie chcesz tego psa czy nie?
i czemu dużego?
Rzeczywiście, przepraszam
Założyłam wątek i zniknęłam bez śladu
Odpowiadając bez ogródek - nie, nie chcę. Właściwie chyba nigdy nie chciałam. Ani dużego, ani małego.
Ale szkopuł w tym, że go
mam. I nic na to poradzić nie mogę.
CYTAT(pirania @ Fri, 21 Jun 2013 - 17:59)
z innych spraw powinnas wiedziec czy chcesz psa. I jak nie chcesz to nie bierz. Bo to jest kolejne dziecko w domu- z wlasna bogata osobowoscia, z klopotami, z dezorganizacja zycia. Musisz pomyslec o spacerach, kupach, jedzeniu kosztach, wakacjach, wyjazdach, czasie dla psa.
Jak już wspomniałam powyżej - no nie chcę. Kropka.
Natomiast zostałam skonfrontowana z taką, a nie inną rzeczywistością. I teraz, w istocie, muszę w jakiejś tam części myśleć o tychże "kupach, kosztach, wakacjach, czy czasie dla psa ( ooo, co to, to nie, tego już zbyt wiele ).
Powyższe obowiązki poniekąd stały się moim udziałem.
I tak:
1. ) Po "spacerze" psisko ma wycierane łapy w malutką ściereczkę, która i tak niczego nie zbiera, a potem sypie piaskiem, ziemią, gdzie popadnie - moszcząc się po tym wygodnie na kanapie.
2. ) Właściciel tych misek nie myje, najwyraźniej mu się nie chce, a moją sugestię o codziennym myciu skwitował spojrzeniem lekarza psychiatry na swojego starego, dobrego pacjenta
3. ) Bysior jest niesamowicie wręcz rozpieszczony i jego legowiskiem jest - a jakże - wspólna sofa, która jest ( gorzej ), niż w kompletnie opłakanym stanie. Mości się na niej, przez co cała jest w psiej sierści, a ponieważ ( kiedyś ) była kremowa, a obecnie wszystkie obicia są w odcieniach brudnej szarości, to właściwie żal siadać na kanapie, żeby nie wybrudzić sobie ubrania.
Marzy mi się nowa sofa, wolna od psa i psiej sierści.
O spodniach z materiału mogę w ogóle zapomnieć, bo od razu są psiej sierści ( krótkiej, morelowej ).
Psisko miało swój wielki kosz z kocem od samego początku, gdzie - z założenia - miało być jego legowisko, ale właściciel, mając ogromną słabość do swego pupila, wpuszczał psiura na sofę, tak razem sobie spali
I tak już zostało.
Szkopuł w tym, że psiur jest niemal większy ode mnie.
To mieszanka mastiffa angielskiego z czymś tam ( nie znam się ani na rasach, ani na psach zupełnie ), w każdym razie kiedy ona ( to suka ) śpi na kanapie, to ja żadną siłą nie jestem w stanie jej zrzucić. Czasami mogę próbować ją zepchnąć nogami, ale na niewiele się zdaje, bo na moje prośby psiur kładzie się na plecach, trzepie ogonem - i na dokładkę wydaje jej się, że ja zamierzam się z nią bawić i łachotać po brzuchu
Przy moich niespełna 48 kg i jej wadze, na oko również około 50 kg - walka o miejsce jest nie równa od samego początku:jestem zly I w ten oto sposób, żeby nie ścierać się z psiskiem o miejsce, albo siadam na krześle, albo wypuszczam ją na ogród - choć ona dała ostatnio upust swemu niezadowoleniu moszcząc się w
mojej rabatce kwiatowej, jednocześnie łamiąc moje róże i fuksje
4. ) Do łóżka dostępu nie ma ( chyba bym zwariowała i spakowała manatki ), całe szczęście.
5. ) Pies wydaje mi się być brudnym zwierzęciem, niehigienicznym, moje stałe wysiłki spełzają ( dosłownie ) na niczym, jeśli chodzi o sprzątanie, bo odkurzać to bym mogła i 5 razy dziennie, żeby czysto było, a i tak nie będzie.
Dodatkowo ślini się niemiłosiernie, zwłaszcza po piciu wody, ślina kapie jej po pysku, a że bysior mnie wyraźnie lubi, to jeszcze przyłazi do mnie opierając swój ośliniony pysk na moich biednych ( czystych do czasu ) spodniach
Pies jest na tyle towarzyski, że.. nie jest w stanie przebywać sam. Pierwsze noce po przenosinach właściciela do innego pomieszczania, stała pod drzwiami kuchni i szczekała. Do tego protestując złośliwie: wielkim, parującym g**nem na środku podłogi w salonie, każdego poranka. Przez ładnych 4 -5 tygodni z rzędu.
Pies nie jest wysterylizowany, a to jest suka, która ma już 3 lata. Założenie było takie, że właściciel chciał, by miała młode ( twierdząc, że pies będzie miał nierówno po kolei w głowie, jeśli wysterylizuje się ją w taki wieku - co za bzdura ) - co zresztą w naszej obecnej sytuacji kompletnie w rachubę nie wchodzi. Ostatnio cały miesiąc chodziła z ( za przeproszeniem ) starymi gaciami na tyłku, żeby nie poplamiła wszystkiego wokół. A że i tak plamiła, to inna sprawa.
Uff, to tyle. Dlatego potrzebowałam Waszych wypowiedzi, chciałam móc się do czegoś odnieść. Za to i tak nie mam pojęcia, jak to wszystko sobie poukładać, żeby miejsce w domu było dla wszystkich..?
Ten post edytował tyczka śro, 26 cze 2013 - 12:36