Wspieramy ją w zasadzie we wszystkim, np. tańczy w zespole, bierze udział w różnych konkursach... z róznym skutkiem ale my zawsze w nia wierzymy.
Martwie sie głównie dlatego, że ma za dobre serce i rówieśnicy to wykorzystują. Jest asertywna, odmówi kiedy czuje, że to co ma zrobić jest niewłaściwe. Jej dobroć objawia sie, brakiem pomysłów na samoobronę, brak odwagi na ciete riposty.
Np. ucze ją zawsze, że sama nie ma zaczepiać w negatywnym tonie; wysmiać, uderzyć ale jeśli ktoś ja bije, znieważa, obraża to ma prawo, a nawet obowiązek sie bronić. Teraz moje słowa zostały podważone przez katechetkę, gdyż obrona jest grzechem
, a moje dziecko ma dobre serducho i nie chce nikogo skrzywdzić, nikogo urazić i chce przyjmowac komunię. Taki jeden przykład, który akurat wydał mi sie najważniejszy. Jednak jest ich wiecej.
To prawda, że dojrzewa i szuka drogi. Być moze wygląda to tak, że do tej pory, rodzice byli jej autorytetem. Teraz coś słyszy od innych dorosłych, którzy też mogłli byc lub byli autorytetem i słyszy coś zgoła odmiennego i nie wie kto mówi prawdę, co jest właściwe.
Wracając do tej samooborny. Dominika boi sie odezwać aby kogoś nie urazić, bo ona by nie chciała tego usłyszeć, co musiałaby powiedzieć. Nie wie co powiedzieć bo zszokowało ją, co usłyszała od kolezanek/kolegów, nie spodziewała sie, bo sama nikomu by czegoś takiego nie powiedziała. Uczy sie odzywek w domu ale mówi je nienaturalnie, bez przekonania i młodzież to widzi, nie omieszka jej z radością wypomnieć. Ona po prostu nie wierzy, że słusznie robi broniąc sie, że to przyniesie pozytywny rezultat, nie rozumie czemu jej dokuczają. Tak naprawde nie chce sie bronić, ale wtedy włażą jej na głowe z coraz to większą satysfakcją. Czy ja mam pozwolić na to? Moze faktycznie za brasdzo nalegam by sie nauczyła bronić, bo widze, że bez żadnej obrony jest jeszcze gorzej.
A co będzie w gimnazjum? Każdy mnie straszy, że tam sie dopiero zacznie piekło. Oczywiście nic jej nie wspominam o tym, ale tak bym chciałą by nabrała tej pewnosci do września, aby nie było tak jak mnie wszyscy strasza.
Co do pytania sie innych, to słysze: "nic nie zrobisz, to normalne", "dzieci są okrutne, nic nie poradzisz". Jedni proponują nic nie robić, inni są jeszcze bardziej bezradni niż ja, a inni każą zamienić sie w oprawce.
Ten post edytował domi wto, 06 sty 2015 - 16:02