No, ale przeciez nie zawsze musisz robic teatrzyk-
ale sprobuj parę razy-raz teatr, innego dnia normalna prosba- mam wrazenie, że wtedy taka 6-letnia pannica zaczyna odbierac tę czynnosc konieczną jako cos normalnego- co raz jest uciazliwe, raz zabawne, no ale konieczne do zrobienia i juz.
Najbardziej cieszę sie z mojego pomyslu zbierania punktów wieczornych z powodu meża- on zawsze sie irytował, jak Michasia sie ociagala itp., albo konczylo sie wrzaskami z dwoch stron, albo jego 'skarżeniem się' u mnie
, ja musialam wkraczac id- wtedy moaj furia albo wkurzenie przynajmniej. Ciagle mowilam mu i mowilam, ze z TAKIM dzieckiem trzeba krotkimi zdaniami, poleceniami nie w formie rozkazu, ale tez bez zbytnich dlugich objasnien, ale jakos mu to sie nie udawało. Teraz-zachwycony- dzis np. sam oglosil 'Misia, zbieramy punkty, chodź!' i juz bylo spoko. Potem neistety ja wszystko zepsulam, bo akurat bylam zirytowana mysleniem o mojej pracy
i zaczelam myc jej głowę i wkurzac się jej krzykami, bo woda na oczy itd. potem ją przeprosiłam
ojejku, ciezko ma z nami
Aha, ja jeszcze czesto robię tak: gdy wolam i wolam w stylu:' Misia, proszę nakryj do stołu' i nic. To wolam: 'Misia, chodź na chwilę' ona przychodzi, ja wreczam talerz z krotkim:' talerz-na stół, ok?' (albo:' jest kolacja, potrzebujemy talerzy') to gdzies tam wyczytalam kiedys i tak stosuję -wskazac wyraznie przyczynę mojego proszenia o pomoc. Jestesmy głodni- jest kolacja- potrzebujemy talerzy.