Wczoraj byliśmy z Kingą u dentysty. Dwie górne jedynki zaplombowane. Bardzo się bałam tej wizyty, ale lekarz (Zresztą mój znajomy) ma niezłe podejście do dzieci. O wszystkim jej opowiadał, dotykała wierteł, szczoteczek, sama sobie odsysała ślinę, nalewała wodę, podnosiła fotel. Największą frajdą było polerowanie zębów i płukanie po nim. Trwało to chyba 20 minut. Na koniec wyszła z gabinetu ze stertą nagród. We wrześniu mamy zgłosić się z piątkami.
Rano Młoda mi oznajmiła, że bedzie teraz jadła dużo cukierków, żeby pójść znowu do doktora
CYTAT(monilka @ Wed, 21 Jul 2010 - 13:24)
AniaEl coś długo te zdjęcia wrzucasz.
Wina House'a.
Dlaczego ja wczesniej szerokim łukiem omijałam ten serial
Obiecane
zdjęciaJesteśmy bardzo zadowoleni, tylko wróciliśmy troche zmęczeni, bo do Kingi chyba nie dotarło, że to jest wypoczynek i wstawała o 6 rano. Kiedy sie jej zmieni.
Ten mały symulant jeszcze dobrze nie wysiadł z samochodu, a już się domagał wsadzenia do nosidełka, bo bola ją nóżki
Zresztą ciągle nam mówiła, co mamy robić: mama tutaj nas wyparkuj, tata wsadź do sidełka, będziemy się ciskać między skałami i dopadną nas choinki.
Monilka czasami jest potrzebne zdanie kogoś z zewnątrz, kogoś kto trzeźwo i mądrze oceni sytuację. Wiadomo, że chcesz dla Olki jak najlepiej i chcesz ją chronić jak tylko się da. Ale wiesz, ze ta "walka" z nią będzie po to, żeby było lepiej.
Ewa upałów już nie ma. Leje od kilku dni. Nie rozumiem, dlaczego nie może być normalnie. Albo upały nie do wytrzymania, albo temperatura spada o 20 stopni, lepie i wieje zimny wiatr.
Cieszę sie, ze operacja uszu u Maika przyniosła rezultaty.
Kierowca ze mnie marny, ale staram sie jeździć. Na razie pożyczam samochód od taty, ale mam obiecanego tego złomka, bo on planuje kupno czegoś nowego i większego.
Gdy 10 lat po śmierci dziadka dowiedziałam się, że będę mieć mieszkanie, to cieszyłam się jak głupia. Teraz już nie jestem taka zadowolona. Chcieliśmy kupić mieszkanie w TBS, bo na to nas stać, ale nie możemy, bo ja mam mieszkanie i nie mogę być najemcą. Gdy pomyślę, że znajomi kilka lat temu za 60 metrów zapłacili 120 tys. to im zazdroszczę. Ciekawe jeszcze jak długo będziemy się męczyć. Gdyby chociaż były jakieś perspektywy na pracę. A tu też cisza. Jak Kinga pójdzie do przedszkola, a ja cały dzień będę musiała spędzać z teściową pod jednym dachem, to nie wiem, ile wytrzymam. Ehh