Ale fajnie się rozpisałyście...
Ja miałam małą przerwę w internecie, ponieważ do remontu dołączyła moja mama - przyjechała na weekend a wyjechała dopiero dzisiaj. Pomogła mi z dziećmi - Maciuś zakatarzony, nie mogłam go zawieźć do drugiej babci, bo tam dwójka rodzinnych bliźniaków, więc nie będę zarażać.
A tutaj wczoraj było jakieś szaleństwo - na piętrze 8 facetów, okropne kucie, walenie, wiercenie przez stropy, żadna łazienka nie była czynna bo hydraulik szalał na obu piętrach i w piwnicy, jednocześnie... Parter, mimo że nie bierze udziału w remoncie - wygląda jak siedem nieszczęść, kurzu grubo, kawałki gruzu się poniewierają tu i ówdzie.
Na dodatek wczoraj miałam dostawę sprzętu do łazienki i umówione spotkanie z panią psycholog przedszkolną. Z jednej strony troszkę mi ulżyło, że problem, jaki poruszyła był nam znany i nie ma nic co nam umknęło. Z drugiej jednak strony martwię się trochę, bo myślałam że z tego akurat problemu ( Ania często dosyć się onanizuje) powoli wychodzimy, w domu zdarza się jej to zdecydowanie rzadziej, niż kiedyś. A tu się okazuje że w przedszkolu zdarza się jej to często - inne dzieci też czasem tak robią, ale ona się na tym tle wybija, że tak to ujmę... Umówiłam się z panią psycholog na kolejne spotkania, żeby zgłębić temat, coś może razem wydedukujemy, żeby zmniejszyć natężenie.
Tak więc mama mi pomogła, bo ja mogłam to wszystko spokojnie załatwić, ustalać szczegóły z budowlańcami, co ma gdzie być i jak wyglądać. A ona w tym czasie cała szczęśliwa mogła opiekować się wnukiem a po południu i wnuczką. A dziś ją odwiozłam na pociąg, tu zrobiło się znacznie spokojniej, wszyscy wiedzą co mają robić, ja zakupy też załatwiłam, więc ona mogła wracać. A dzisiaj dzieci zawożę spać do drugiej babci, bo musimy z mężem dokończyć kładzenie kabli elektrycznych a to ciche nie jest - trzeba wiercić, kuć - a mąż wraca z pracy po 19, więc pracę moglibyśmy zacząć dopiero ok. 20, kiedy dzieci idą spać. No to je "eksmituję"
Straszna historia z tą śmiercią z powodu ospy... straszna.