SZPITAL ZAKAŹNY WARSZAWA UL. WOLSKA- tydzień z synkiem chorym na ospę jak miał 8miesięcy- luty 2004...
no cóż mieszane odczucia... pierwsze co mnie odepchneło od niego to podejście wielu osób... Pierwsze chwile, pytałam sie jak by było jakby dziecko samo było, i np by płakało - odp: "Jeśli Pani myśli, ze będziemy do każdego dziecka chodzić by uspokając to sie Pani myli". ech niestety tydzień na materacu koło łózeczka synka, nie dostarczali mleka BEBILON PEPTI na którym syn był wtedy, samemu trzeba było sie troszczyć o nie, co powinno być obowiązkiem szpitala, pozostałe jedzenie zapewnione... Jeszcze kilka narzekań by sie wypisało na temat przyjmowania matek z dziećmi czy ojców- Pan obok spał kilkanaście dni na leżaku ja na materacu z dzieckiem 8 miesięcznym, a jeszcze obok Pan nocował z synem, który był 8 letni i zajmowali cały pokój i dwa łóżka, mimo iz przyszli po nas. Niestety pozostały miły personel nie wszystko wynagrodzą...
SZPITAL DZIECIĘCY W DZIEKANOWIE LEŚNYM koło WARSZAWY- 3 DNI ŁĄCZNIE na ROTA WIRUSA - oddział zamknięty, zakaźny... WIELKANOC 2005
Akurat nam sie trafil mily personel, bez konfliktów, z podejściem do dzieci przy badaniach, przy których obecny rodzic. jakoś ja brak zastrzeżeń... Mielismy swój pokój, łazienkę, jedzonko szpitalne.
--------------------
Sylwia, Filip 13 piątek VI 2003