No i masz babo placek. Zakładałam wątek lipcowy na 'ciąży...' a teraz wdzieram się na nieswoje terytorium. Niestety, przeterminowany Pyzatek urodził się 01.08. Powstaniec.
Póki co wylosowałam dziecko - anioła, nagrodę za wszystkie moje trudy i dziwactwa, które znosiłam w przypadku dziecka nr 1. Nie ma już karmienia przez całą dobę, spania tylko w jadącym wózku... No, anioł po prostu mi się trafił. Naje się i ładnie zasypia. W dodatku w swoim koszu, ktory mu miękko wysłałam, żeby miał jak w brzuszku.
Jedyne kłopoty z Pyzatkiem to, że je strasznie zachłannie i potrafi się nałykać dużo powietrza. Potem długo nie chce beknąć i trza go po pleckach głaskać by zechciał.
No i fakt, że do tej pory nie zetknęłam się ze zjawiskiem iż można zrobić tyle kup w nocy... Leo w nocy w ogóle nie robił - taki był przyzwoity. Ale i Pyzatek przyzwoicieje. Wczoraj były tylko dwie. W nocy, ma się rozumieć, bo w dzien nadrobił.
Pyzaty ma chorą rączkę. Niestety nie ominęły go komplikacje okołoporodowe. Barczysty był i przy wypychaniu na ten świat niestety uraziłam go w ramię. Neurolog zdiagnozował porażenie węzła barkowego. Rehabilitacja trwa i wydaje mi się, że jest poprawa. Już nie tylko zaciska paluszki ale może ruszyć całą rączką, która jeszcze w szpitalu była niemal całkiem nieruchoma. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Staram się.
Pępek odpadł po 4 dniach, jeszcze w szpitalu. W szoku byłam. Teraz jest już czyściutki ale jeszcze pro forma go przemywam spirytusem.
No i odparznia nas prześladują. Pyzaty zasypuje się potówkami w tym miejscu, którym dotykał do mnie kiedy go karmiłam.
Jak karmić bez dotykania? No i te wszystkie fałdeczki! Źle wyglądają. Kąpię go w Balneum, rumianku, nadmanganianie... nie wiem co jeszcze mogę zrobić...
A jak tam Wasze wakacyjne dzidziolki?
Z