Przerzucam mój post z poprzedniego wątku. MOże on zacznie temat trudnego macierzyństwa..
"Dzięki..
Nic nie pisałam, bo się bałam zapeszyć.. Ciąża była trudna, od połowy leżałam z dodatkowymi skurczami i moja psychika poszła się.. Na koniec miałam ataki paniki. A oczywiście brać mogłam tylko melisę. To był trudny czas. Tak bardzo chciałam zajść w tę ciążę, tyle czasu sie o nią starałam, a teraz jak już mam Maleństwo w domu (zdrowe i śliczne) zagryzam się myślami, że za późno, że nie podołam, że jestem za stara.. Ze coś się stanie.. Normalnie baby blues do potęgi. Jeszcze w ciąży moja starsza córka, przez ten mój trudny czas, kompletnie powariowała, miała okres totalnego buntu na malucha, że ona nie chce, że przez Małą coś mi się stanie.. Dała mi popalić, nie powiem.. I teraz zbieram psychiczne żniwo tego wszystkiego.. Najgorsze są moje obsesyjne myśli. Non stop. Bez chwili wytchnienia."
--------------------