No i udało się
trochę to potrwało, ale po prostu musiałam poczekać na właściwy moment, zarówno dla siebie jak i dla córki.
mała poszła do żłobka i na początku miała duży problem, żeby zasnąc tam bez piersi, ale w końcu zaczeła spać.
stwierdziłam, że jeśli tam daje radę to w domu też można spróbować.
trochę się to przeciągało, bo córka albo była chora, albo wychodziły jej zęby, i wtedy szkoda było mi dostarczać jej kolejnego powodu do stresu.
wiedziałam, że mała tak łatwo nie odpuści i będę musiała użyć konkretnych środków
pierwszą noc przespała u babci. Jak wróciła to oczywiście rzuciła mi się do piersi, ale posmarowałam je trochę musztardą... jej kolor i zapach mocno ją zaniepokoił i sama zaczęła opowiadać, że "cycy jest be".
Usypianie przez pierwsze 3 noce było straszne, mała płakała, jak udało jej się przysnąć to przez sen zaczęła się do mnie tulić i szukać piersi, jak sobie przypomniała że jest be to znów płacz... po tych 3 nocach nastąpił przełom, marudziła przed zaśnięciem, ale jak już na dobre zasnęła to przespała do rana.
teraz znów mam kolejny problem, bo o ile zasypianie z cycem było przyjemnym odprężeniem po całym dniu to teraz temat pójścia do łóżka i spać wywołuje u niej panikę, kombinuje co by tylko wymyśleć, żeby nie pójść spać... dziś na przykład zasnęła o 1 w nocy a rano czeka ją pobudka do złobka... mam badzieję, że jakoś jej się to unormuje.
nie karmię już miesiąc, nie miałam problemów z zastojami czego najbardziej się obawiałam...