O rety, dziewczyny, tyle się napisałami coś wcisnęłam tymi niezgrabnymi łapami i mi się pokasowało
No więc jeszcze raz: CZEŚĆ
Pępuszek my pryskaliśmy octeniseptem bezpośrednio, a co spłynęło to wycierałam wacikiem/gazikiem - tak też robiły pielęgniarki w szpitalu
Jeśli idzie o jedzenie to wcinam prawie wszystko. Pomidory i ogórki jadłam już pierwszego dnia w domu (tj. 7 doba). W 3-4 tydzień smażone mięsiwo. Surówki z pekińskiej z dodatkiem ogórka, kukurydzy, majonezu, śmietany... mniam
Na święta wręcz obżerałam się sałatką jarzynową z ogórem kiszonym i innymi pysznościami typu: sernik, makowiec, jabłecznik. Czekolada i ciastka też po powrocie ze szpitala. Soki jabłkowe piję i jabłka też wcinam. Ostatnio bigos szamałam, a i cola nie jest mi obca
Ostatnio nawet łyknęłam od mężusia browarka
No co? Chciało mi się i już
Zupki jarzynowe z dodatkiem fasolki szparagowej, groszku zielonego, brukselki...
Anielka my też walczyliśmy z żółtaczką. Misiek jest wcześniakiem i też był słaby i usypiał przy cycu. Spadał z wagi. Musiałam więc się troszkę pomęczyć i tak to wyglądało:
- ściągałam pokarm,
- pora na jedzenie: przebrałam pampersa, dałam cyca a jak przysypiał to doładowywałam go ściągniętym mlekiem;
- odkładałam małego do łóżeczka i szłam ściągać pozostały pokarm by było na następne dokarmienie;
- myłam laktator i tak pozostawała mi 1 godz na spanie itp
Ale 1-2 tygodnie i mała nabierze siły
POWODZENIA!!!