Tusiu, tak w ogóle to dziękuję za uznanie
Zaczęłam się zastanawiać czy jak tak się wymądrzam, to w ogóle ktoś to czyta
Nasze noce wyglądają tak, że jak Mika zje po kąpieli, to w okolicach północy jest kolejne karmienie (albo ją wybudzam przed 12 albo ona mnie budzi ok. 1), potem ok. 3 i 5. Czasem jest na tyle super, że przewinę ją (z mocno zaklejonymi oczami i wypadającymi soczewkami
), potem mała zje i odłożę ją z powrotem do łóżeczka. A czasem bywa i taka kiszka, że co ją włożę do łóżeczka, to się okazuje, że jeszcze by zjadła i tak się potrafimy dyndać z godzinę w nocy (bo ja przysypiam karmiąc ją :")).
Jutro wyjeżdżamy na 2 tygodnie opiekować się domem teściów. Rany, tak mi się nie chce!
Czy Wy też nabyłyście jakiejś takiej awersji do wyjazdów poza własne cztery ściany? Jak pomyślę o pakowaniu, które mnie czeka, to aż cała drżę. Dzisiaj wypożyczyłam z biblioteki książkę, z nadzieją, że ją tam przeczytam
Aaaa, w ogóle to się pochwalę. Kupiliśmy dzisiaj taką platformę dopinaną do wózka dla Samka. Sklep zgodził się na przetestowanie w terenie! (wyszliśmy na spacer poza sklep), potestowaliśmy a wcześniej przegadaliśmy wszystkie za i przeciw, i ostatecznie zdecydowaliśmy się, bo Samek jest zachwycony. Nie dość, że stópki mu odpoczywają po dłuższym drałowaniu, to samo to, że jest tak blisko Mikusi - oj jaki on dumny jest jak zagląda w wózeczek
Jedzie i opowiada, że jest bratem a Mika to siostra
(no dobra, zdarza się, że mówi na odwrót
.
Hehehe a na koniec Wam napiszę, że chryja była wczoraj niemożliwia jak teściowej powiedzieliśmy, że chrzestnymi Dominisi będą znajomi
Normalnie aż kipiała ze złości
Czy u Was rodzina też się tak wpieprza do tego tematu? W ogóle, to kogo wybieracie? Rodzinę czy znajomych? I tak na marginesie: jak widzicie rolę chrzestnych? Kim tacy ludzie powinni być w życiu dziecka?
Wybaczcie.... ale ja nie mam daru do pisania krótkich postów