Ja jak byłam mała to też sama się domagałam zabawy w pisanie. liczenie itp.
Nikt mnie nie zmuszał. Sama nauczyłam się czytać. Jak miałam 4,5 lat czytałam płynnie. Pani w przedszkolu sadzała mnie na środku na krzesełku i czytałam dzieciom bajki. Pamiętam to doskonale:)
Olaf też chce znać wszystkie literki, pyta o każdą. Wiele umie napisac. Sam pisze Olaf. Ciągle pyta "a to na jaką jest literkę?"
Ale liczy tylko do pięciu:)
Za to pięknie mówi wierszyki nauczone w przedszkolu.
Ale na tapecie są teraz pytania "czy dom się buduje" , "czy samochód się buduje?" "czy choinkę się buduje" "a czy ludzi się buduje?". I ciągle rozmawiamy co się buduje, co się produkuje w jakiej fabryce, a co rośnie. Nie mam pojęcia skąd mu się to bierze?
A, i ciągle gada o dzidziusiu.... Wszystko odkłada dla dzidziusia, wymyśla imiona dla dzidziusia. Mimo że my w domu o tym nie rozmawiamy. I potrafi tak przed zaśnieciem zapytać "mamusia a możemy naszego dzidziusia nazwać Kubuś? "
A co najfajniejsze mówi do nas tylko "mamusiu, tatusiu". W ogóle przestał mówić "mama i tata". I ciągle podkresla "ja już zawsze będę twoim synkiem, ty już zawsze będziesz moją mamusią". A ostatnio powiedział "ja już zawsze będę cię kochał mamusiu".
Dla takich chwil warto żyć, co nie?
Jak pięknie mieć dzieci, jak pieknie być mamą
Odi Olaf chyba je jeszcze mniej od Nelki. Poważnie. A ostatnio to tylko by tosty jadł....