No teraz będziecie o tajemnicach zlotowych opowiadać, a ja taka nie w temacie
Watek zlotowy przeczytałąm juz prawie cały, dowiedziałam się kto to król
, reszty nie pamietam.
Kocurek- normalnie nie tak miałaś wyglądać.
Cały czas brałam, hmmm? zapomniałam , kto to jest
za Ciebie. Długie ciemne włosy, ma kobietka, okulary.
Mamami- wiem,że limit dzieci macie juz wyczerpany, upragniona córcia jest, ale tak sobie myślałam ogladając zdjecai ze zlotu, jak wygladałąbyś po piatym dziecku, bo po każdym jestes piękniejsza. Bardzo ładbnie Ci w tych włosach i wogóle, matka trójki dzieci, haha, powiedziałabym,że to piątka rodzeństwa. A i jeszce jedno, na jednym ze zdjeć jest Twój męzu grajacy na gitarze i siedzą koło niego dzieciaki. Pewnie
, dzieciaki, cztery młode kobitki. Tak ze uważaj na konkurencję, bo te planowane zloty nasze jak dzieciaki będą miały 18 lat, to juz beda bardzo niebezpieczne. Chyba,żze Ci sie chłopina bardzo posypie.
AgusiaO- widze,że zmieniłas fryzurę. A teraz pewnie znowu zapuszczasz?
Jaguar- poproszę o linka, do tego Waszego gniazdka, tez bym chętnie pooglądaął, gdzie Cię Gosia przyczaiła, a nie mogłąm znaleźć.
Monika, Aguś, Kasiakorpik, Mamuśka- nie zmieniłyscie się od ostatniego spotkania, nadal wyglądacie rewelacyjnie, no mamuśka jeszcze schudła, duuużzzooo....
Kogo pominęłam? Zdjecia oglądaąłm wczoraj, a mam krótką panmięć.
Dobra, teraz chwila żalenia się:wiecie ila jechaliśmy z Gdyni do domu prawie 10 godzin, normalnie jedziemy 6, z młodym jeździliśmy max 7.
A teraz przejechaliśmy w 4 godziny 100 km. Mojego ślubnego $&&%*%^*^(((^ brała. A ja powiedziałam,ze zaraz wysiądę z auta jak się nie zmknie. Bo oczywiście na mnie było,żze o złej godzinie wyjechaliśmy:17.00
Teraz się będe chwalić. Młoda jest moja przecudnym dzieckiem, śpi, je, nie płacze, nie narzeka, położona gdziekolwiek lezy sobie. Normalnie odjazd. Jestem zakochana po uszy we własnym dsziecku. Normalne toto?
A teraz to juz sama nie wiem co....
:Pamiętacie co Wam pisałam, że jak urodzę dziewczynkę, to co sobie obiecałam...? Kto wie? Bo stoję teraz przed waznym dylematem,ze musze dotrzymać słowa samej sobie. Taka sprawa honoru.
Stoję jeszcze przed dylematem chrzesnych dla Martyny. I samego chrztu. Najlepiej gdyby w ogóle nie było tego tematu.
Co do Sylwestra. Chciałabym, chciała.....Ale sobie kompletnie nie wyobrażam takiej imprezy. Jak będzie blisko, a będzie- bo góry, to może się skuszę. końcu nie pamiętam kiedy byłam na Sylwestrze ostatni raz. W zasadzie chyba bardzo chciałbym . Żal mi tylko będzie patrzeć jak jeżdżą ludzie na nartach. Ale wykorzystam ten czas i Miłosz pouczę. W zasadzie popatzre jak się uczy. No, właśnie można by tak wtedy instruktora wynając i by się zajął dzieciakami.Ach, rozmarzyłam się chyba. Muszę pogadać z mężem. Szkoda mi go tylko, bo on jakoś tak na tych zlotach nie integrował się, tylko biegał za Miłoszem.
A i jeszce opisze Wam problem spania naszego. Normalnie teraz siedzieliśmy z mężem i nie wiedzieliśmy gdzie mamy się położyć spać. Istny obłęd.
Miłosz wGdyni spał zTataą , Martyna ze mną. Łóżzeczko turystyczne zabraliśmy, ale nie rozłożyliśmy go nawet. Po pewnym czasie MIłosz przenosił się do mnie spać i leżałąm na bacznośc miedzy dwójka dzieciaków. Na jedno uważałam,żeby nie przygnieść, czy przykryć kołdrą, drugie pilnowałam,żeby nie spadło z kanapy(a była spora). Mało tego było mi okropnie gorąco.
W końcu młody ladaowął za kazdym razem na podłodze, bo albo przysypiałąm, albo nie zdązyłąm go złapać. I przenieśliśmy się na spanie wzdłuż łóżka.
Po powrocie do domu(w którym ja wczesniej spałam z młodą na łózeczku MIłosza, a chłopaki w sypialni)pojawił się problem, bo młody dzisiaj w nocy chciał do mnie. Powiedział,ze chce spać na tym (czyli swoim łóżku)no to ja mówię mu ok. Przeniosłam się do sypialni, Martynę do łóżeczka. Jej i wiecie co pierwszy raz od trzech lat spałam z mężem(tylko) w jednym łózku
. Spałam....grubo powiedziane. Leżałąm, mój mężu zreszta też bo nie mogliśmy zostawić MIłosza samego zmłodą, tak żzzeby ich nie widziec
Ale MIłosz usnął i my też.....na krótką chwilkę, bo obudziła sie Martyna. Przyniosłąm ją do sypialni, po czym młoda zaczęła jeść. A jedzenie około 4.00-5.00 wygląda tak,zze ona się przebudza i mlaska straszbnie, macha rekami, nogami, stęka, cuda na kiju. Ja próbowałąm dalej spać, jak zwykle to robię, ale mój mężu, poleżał chwilkę, spojrzał jakby chaciał wzrokiem zabić i wyniósł się do duzego pokoju, gdzie koczował do rana na kanapie, która jest wąska i krótka. Oczywiście w stanie "dziennym". Ale,żeby ja rozłozyć, to musielibyśmy przestawiac stół, cięzki , ogromny,. Spanie na tej kanapie w zasadzie wykluczone jets na codzień. A mamy teraz jedno łóżko. I bedę spałą na nim ja w poprzek z dzieciakami, a męzu......????? Na czymśtam na podłodze.TYl;ko najgorsze sa te nocne rotaacje, z łóżka do łóżka.
Dobra, teraz jak to puszcze to wyjdzie chyba całą strona mojego bazgrolenia. I sorki za literówki, błędy, ale barzdo chciałam się wypisać....a ledwo już patzrę oczy