Ja mogę Cię tylko przestrzec przed wakacjami w ośrodku Diuna 2 w Darłówku i biurem turystycznym Lubatur! W zeszłym roku właściciel tych firm pomimo wpłaconej zaliczki nie przyjął nas gdyż na inny domek niż ten, który był dla nas przeznaczony spadło drzewo i wobec tego do nam zarezerwowanego domku przekwaterował mieszkańców feralnego domku.
O tym, że nie ma dla nas miejsca dowiedzieliśmy się jak dzwoniliśmy do ośrodka by spytać, o której jest obiad - nikt nas nie raczył poinformować wcześniej! Kazano nam wracać do domu i czekać jak miejsce już się dla nas znajdzie, co było dla nas rozwiązaniem nie do przyjęcia, gdyż jadąc z Warszawy zdążyliśmy już przejechać cały Gdańsk a jechaliśmy z niespełna półrocznym dzieckiem.
Gdy dojechaliśmy na miejsce właściciel znalazł nam zastępcze lokum, ale było one w zbyt niskim standardzie by można tam pozostać z dzieckiem, a dodatkowo nie był w stanie określić jak długo będzie trwał remont domku a my będziemy musieli spędzać czas na walizkach zamiast wypoczywać na wakacjach. Generalnie właściciel - w myśl zasady, żeby mu nic nie zarzucić - zastępcze lokum załatwił, a to że przez parę dni niespełna pól roczne dziecko nie będzie miało wystarczających warunków higienicznych to już nie jego sprawa – on jedzie na zakupy z żoną, a my mamy sobie radzić sami. W razie pytań mieliśmy się komunikować z kierownikiem ośrodka, który nie dość że bez swojego szefa był jak rycerz bez miecza to dodatkowo był słabo wychowany (w czasie rozmowy z nami - my staliśmy, a on rozsiadał się na ławce, ręka na rękę – nóżka na nóżkę, a wartość rozmowy z nim - żadna).
Gdy ponad dwa dni czekaliśmy na wyremontowanie domku, to właściciel nie mając przekonania, że będziemy chcieli pozostać z malutkim dzieckiem w domku, w którym śmierdzi świeżo malowaną farbą, wywieszał informację (mając jak już pisałem pełne obłożenie) o wolnych noclegach i nawet gdy ktoś dzwonił w sprawie noclegu to w naszej obecności mówił „Nie wiem czy Państwo się ostatecznie zdecydują. Proszę zadzwonić juro”.
Generalnie, jak to nad Bałtykiem się zdarza, turysta to nośnik pieniędzy – trzeba go zdoić, a jak jest z nim problem to trzeba się go szybko pozbyć. Tak było i w opisanym przeze mnie przypadku. Jako czynnik łagodzący mogę tylko napisać, że właściciel nam trochę obniżył cenę za nocleg (ale naprawdę bez szału jak za doznane wątpliwe przyjemności – około 10%) a jedzenie w ośrodku było bardzo dobre. Niestety trzeba uważać na te nieszczęsne drzewa na ulicy przy której jest ośrodek – to od właściciela usłyszeliśmy, że miasto zrobiło nową nawierzchnie drogi i chodnika, ale wykonawca podczas prac naruszył korzenie wielu drzew i przy większych wiatrach drzewa nie wytrzymują naporu dużych nadmorskich wiatrów.
Samą sytuację można by uznać za przygodę, gdyby nie to że właściciel okazał się aż tak bezdusznym człowiekiem, dla którego liczy się tylko kasa, a nie dobro najmniejszych. Chciałem na koniec pobytu życzyć właścicielowi i kierownikowi, aby ich dzieci też kiedyś zostały potraktowane w ten sam sposób co moje dziecko. Sprawę jednak przemyślałem i ja nie jestem w stanie nawet życzyć ich dzieciom tego co Ci panowie zafundowali mojemu dziecku.
Nie polecam i radzę uważać!
No i oczywiście życzę dogrego wyboru kwatery i udanych wakacji!