Za dwa dni tj.1 grudnia mam skierowanie na oddział...najpierw wiadomo,badania ile mały waży,jak tam łożysko,wody i tak dalej....No i lekarz zadecyduje kiedy dokładnie zrobi cesarkę...
To mój drugi poród,z pewnością niektóre pamiętają moje męczarnie podczas pierwszego porodu,usiłowanie wyciągnąć dziecka za pomocą próżnociągu i w rezultacie konieczność ratowania życia dziecka cesarką bo spadało tętno.....
Teraz miałam do wyboru drugi raz siłami natury spróbowac albo cesarka planowana....ale gin kręcił głowa,ze coś miednica nie taka,że mogę spróbowac ale wg niego bezpieczniej w moim przypadku zaplanować.....
Tak więc termin porodu mam na 7 grudnia i miedzy 1 a 7 dzieciatko przyjdzie na świat....
wtedy cesarki się tak nie bałam bo byłam już na etapie mdlenia z braku sił i nie bardzo pamiętam co się wtedy ze mną działo.....
Ale teraz wszystko świadomie się odbędzie i się cykam....
Kobietki,które miały drugą cesarkę i więcej,byłabym ogromnie wdzięczna gdybyście mnie uspokoiły i dodały otuchy,że to "bułka z masłem" jest