Mariola Ja pierniczki piekłam w niedzielę wieczorem. Nie mogę powiedzieć, żeby mi się chciało, ale w poniedziałek jechałam już do rodziców na święta i mogłam albo upiec, albo wziąć do pociągu gar z ciastem, albo zostawić na przyszły rok. Wybrałam pieczenie, zajęło mi to prawie 4 h
Smakowo bardzo dobre wyszły, bałam się, że będą za ostre, ale okazało się że wyszły super
Ale na dekorację już mi brakło czasu
Kocurku, Aniu - współczuję Wam dziewczyny, radzić faktycznie ciężko, bo to trudne decyzje. Ja jestem tylko za tym (ale ja egoistką ponoć jestem), żeby nie zostawać w związkach dla dobra dzieci, uważam że każdy ma prawo przeżyć życie tak, żeby był szczęśliwy. Wierzę też, że u Was się ułoży wszystko dobrze i jakoś uda się Wam dogadać z mężami, może w końcu coś się w nich zmieni i już tak zostanie na zawsze. Ja mam na odmianę inne problemy, inne rzeczy mnie wkurzają w mężu i też chwilami mam dość. Jak kiedyś będę wyjątkowo wkurzona to może sobie ponarzekam, teraz zaraz zabieram się za robienie ciasta kruchego pod sernik i pod szarlotkę.
Przed wyjazdem byłam jeszcze u gina, nadal dziewczynka, więc szanse rosną
Poza tym mam wolne do końca roku, więc trochę odpocznę od wszystkiego - gotowania, Krzysia - bo zajmują się nim dziadkowie, męża - bo tylko na święta do nas przyjedzie, od pracy. Pełny luz