Helo
U nas choroby na całego a dokładnie katarzysko. Wszyscy już churchlają, a teściowa ma antybiotyk na gardło. Tylko ja zdrowa a Nikiemu już mija.
Aguc Niki brał szczepionki do ustne broncho-vax....sprawdziła się rewelacyjnie. Tak naprawdę Nikodem mi nie choruje, jedynie katar od czasu do czasu, ale i tak rzadko. Antybiotyk brał..........nawet nie pamiętam kiedy więc na razie nie narzekam. Bardziej się boję jak pójdzie do szkoły gdyż nie wiem czy będzie na tyle odporny by wszystkiego nie łapać.
Co do skurczy przepowiadających to ja Ci nie pomogę bo takowych nie miałam. Natomiast uważam, że powinnaś iść do lekarza i nie wiem czy nie powinnaś zasugerować by położył Cię na oddziale na obserwacji. Zbyt dużo masz tych "fajerwerków" jak na wczesną ciążę.
Mariena to sobie "relaks" zafundowałaś, nie am co
A tak poważnie, bólu nie zazdroszczę, ale spójrz pozytywnie na tą całą sytuację...już po wszystkim. Teraz tylko musi się zagoić i będziesz piękna
A i tak podziwiam za odwagę
Wczoraj mieliśmy wizytę u gina. Z maluszkiem wszystko w porządku. Tak mi się żal Ktosia zrobiło bo widać, że już taki skulony bidulek siedzi. Kręgosłup piękny. Główka ma 4 cm (co odpowiada 17tc i 6 dniu), a kość udowa ma 2,5 cm.....jaka kruszynka
Całego maluszka gin już nie mógł zmierzyć, ale powstała między nami sprzeczność. Ja sugerowałam, że maluch ma jakieś 20 cm (plus minus) gin powiedział, ze to stanowczo za dużo i gdzieś będzie miał około 10 cm...........w domu się przekonałam, że to ja miałam race. Trochę mnie to zaskoczyło no, ale lekarze nie siedzą non stop w książkach czy necie i nie patrzą na statystyki. Oni patrzą na to co jest w usg.....choć tu kierował się tylko sugestią. Bynajmniej z Ktośkiem wszystko dobrze, rozwija się prawidłowo. Kolejna wizyta za 3 tygodnie czyli 11 marca. Będzie mi chyba robił połówkowe. Usg 4 D gdzieś około 25 tc.
A i najważniejsze. Podpytywałam się czy cosik między nóżkami nie widać. Gin nie był skory by teraz informować bo to wszystko jest niepewne. Jednak zachęciłam go gadką, że ostatnio miałam wrażenie dindających jajeczek
Chciał czy nie, ambicja podpowiadała mu by zajrzeć. Nie chciał nic mówić, tylko się uśmiechał i podchodził do biurka. Ja ciągnęłam za język. Zapytał "co macie w domu", odpowiedziałam, że syna. Zaczął się znowu śmiać. Nalegałam i podpuszczałam mówiąc "co, miałam racje, jednak jajka?". A gin nagle "ja tam nic nie widzę, jest szansa..." i nie dokończył. Czyli jest szansa na dziewczynkę
Cieszę sie, ale też i nie nastawiam. Za to mój mąż już fruwa w skowronkach
Ten post edytował Anecznik pią, 19 lut 2010 - 11:13