CYTAT(oliweczka30 @ Sun, 04 Dec 2011 - 18:44)
Nie sądzę żeby uczestnictwo w roratach było wyznacznikiem gotowości do komunii. Ja nie pamiętam żebym jako dziecko na roraty chodziła-a u komunii byłam i wszystkie pozostałe sakramenty też bez udziału w roratach przyjęłam.
Ważne jest to czy dziecko zdaje sobie sprawę z tego co to jest komunia święta i czy stara się być dobrym i grzecznym dzieckiem.
Wiem, że to odgrzewanie kotleta, ale dopiero teraz przeczytałam.
Ja chodziłam na roraty - nie tylko w okresie przygotowawczym do komunii (ale przez całą podstawówkę), i były one codziennie o 6.30....więc zabierało się tornister i po mszy maszerowało do szkoły.
Co więcej, o zgrozo, uczestniczyłam w nabożeństwach majowych oraz byłam na mszy w każdy pierwszy piątek miesiąca - też zanim poszłam do komunii, później jako oczywistość, i to nie 9 razy , a przez kilka lat. A i jeszcze chodziłam na nabożeństwa różańcowe, Gorzkie Żale, nocne czuwanie w Wielki Piątek. Pasterkę, Nieszpory i porządki wokół kościoła (grabienie liści, plewienie, uporządkowanie ogródka skalnego itp. oraz robienie wieńców na na Boże Ciało).
Moje dziecko nie chodziło na roraty z jednego powodu - nie były o 6.30. Pora o któej były i odległość od kościoła skutecznie nam to uniemożliwiły. W najbliższym - parafialnym, msza była o 7...za późno, by zdążyła do szkoły, w tym gdzie idzie do komunii o 18...niby super, ale dlaczego nie o 16 (jak różaniec w październiku), bo też poza zasięgiem (wiem zawsze łatwo znależć wytłumaczenie).
Nie daję jej takiego wychowania jakie sama otrzymałam - nie oceniając - wielu rzeczy fizycznie nie jestem w stanie przeprowadzić - np. tego, że pójdzie sama do kościoła, ja chodziłam, a jej samej nie puszczę. Ale nie uważam, że to jest ok. Wolałabym inaczej, lepiej.