CYTAT(Pogoda @ Sat, 03 May 2014 - 18:43)
Tak jak mówisz - dzieci mają różne pomysły - w każdym miejscu mogą wymyślić coś niebezpiecznego...
No własnie - jak spojrzeć w statystyki wypadków, to więcej ich się zdarza w domach rodzinnych czy w szkołach niż na basenach
Nie do końca rozumiem i zdecydowanie nie podzielam powszechnej u nas tendencji do zabraniania dzieciom wszystkiego, co zdaniem dorosłych może być niebezpieczne. I zakładania z góry brak instynktu samozachowawczego u dzieci.
Jestem często postrzegana jako matka "odważna" (co w dosłownym tłumaczeniu znaczy: nieodpowiedzialna i pozbawiona wyobraźni
). Tymczasem moje córki, które razem mają lat 21 + 18 + 14 = 53 przez cały ten czas miały w sumie trzy poważne wypadki.
Ania dwa razy była szyta i oba te zdarzenia miały miejsce w okolicznościach najzupełniej normalnych. Raz potknęła się na krzywym chodniku i rozbiła sobie brodę, a drugi raz w przedszkolu zaplątała się we własne, źle założone kapcie i upadając uderzyła łukiem brwiowym w kant szafki.
Julka w zeszłym roku złamała rękę na nartach i, żeby było śmieszniej, była wtedy w górach z Dziadkami, którzy własnie postrzegają mnie jak powyżej
Równocześnie moje córki: pływają, jeżdżą na nartach, tańczą, pływały na desce, Julka kilka lat trenowała wspinaczkę, teraz jeździ konno. Intensywnie tańcząca Zosia miała jeden uraz nogi i przydarzył jej sie on na lekcji wf, kiedy grała w siatkówkę
Wszystkie trzy jeździły na obozy harcerskie, gdzie miały do czynienia z nożami, siekierami i innymi groźnymi narzędziami. I nic im się nie stało.