Madziu, a czy Ty aby na pewno masz już ochotę Małą odstawić? Bo jeśli sama jesteś przekonana, że czas kończyć karmienie, to i dziecko ten fakt zaakceptuje. Zresztą zaryzykuję tezę, że jak się naprawdę dobrze psychicznie nastawisz, wbrew pozorom nie będzie bardzo trudno. Ale jak zapadnie decyzja, że koniec karmienia - nie ma odwrotu! Nie możesz się poddawać, mięknąć, ulegać płaczom i prośbom córki, bo wtedy każdy kolejny raz będzie trudniejszy. Jeśli nie jesteś pewna, że to już, lepiej poczekaj miesiąc czy dwa, niż bez przekonania odstawiaj i się po drodze poddawaj.
Dwa razy odstawiałam ssaki od piersi (jedną w 14, drugą w 15 miesiącu) i w obu przypadkach wystarczyła noc/dwie. Obie jadły już "normalne" jedzenie, obie pierś miały głównie w nocy (bo już wróciłam do pracy), obie odstawiłam przy pomocy męża w weekend. Tzn. na dwie noce wyniosłam się z sypialni i obiecałam sobie, że choćby się paliło i waliło, nie pójdę do dzieci. Głowa pod poduszkę, zęby zaciśnięte, trochę poryczałam nad naszym ciężkim losem... i dało się.
Owszem, szloch pierwszej nocy był straszny, zwłaszcza pierworodna rozpaczała przeraźliwie
, ale drugiej nocy obudziła się już tylko raz i poczęstowana butlą z wodą obrażona poszła spać. I od tamtej pory przesypia całe noce. Młodszej wystarczyła jedna próba i też dała spokój. Potem tylko przez kilka dni musiałam uważać na dekolty, tulenie do piersi, unikanie rytuałów związanych z karmieniem piersią i poszło gładko. A moje obie córki były dziećmi wybitnie piersiowymi!
Także, jeśli tylko zechcesz, i Tobie się uda.