Domi to był pamiątkowy album ze zdjęciami wszystkich dzieci z klasy. dodatkowo były wklejone koperty w których każdy napisał Pani coś od siebie (były listy, wiersze, wspomnienia, podziękowania). wszystko robiłam ręcznie. każda kartka był przedzielona kalką z sentencjami o nauczycielach i nauczaniu. Nie mam weny by ściągać fotki z telefonu i wstawiać - jak chcesz mogę coś mmsem Ci podesłać.
nieskromnie (a co!!) napiszę, że zrobił furrorę zarówno u Rodziców jak i Nauczycieli. W równoległej klasie Wychowawczyni dostała coś podobnego, robionego w Rossmanie lub innym Empiku, ale nie wzbudził on aż takiego zainteresowania wśród oglądających pedagogów. Wychowawczyni rozkleiła się już po pierwszym cytacie, jej mąż (opowiadała nam) wymiękł po stronie tytułowej. Wszystko było nakierowane na emocje, wdzięczność którą chciałam ukazać w każdej stronie. Samej mi się łza w oku kręciła jak czytałam to, co dzieci pisały, ale ja "miętka" jestem.
Urobiłam się jak durna. Kosztowało mnie to cholernie dużo nerwów, nawet nie masz pojęcia jak mi ta księga dała po zaworach - w dużej mierze dlatego, że postawiłam sobie mega wysoko poprzeczkę, wszystko miało być IDEALNIE. I było. Jako prezent POLECAM, jako formę masochizmu i najwyższego umartwienia - ODRADZAM. Zdrowie najważniejsze