Julka jeździ sama bardzo chętnie, oczywiście z komórką w kieszeni (i zakazem wyjmowania tejże, oprócz sytuacji podbramkowych). Oczywiście umowa jest taka, że o wszystkich aktywnościach mojego dziecka muszę wiedzieć wcześniej i się na nie zgodzić.
I tak mamy już za sobą:
- dojazd autobusem do szkoły na zajęcia dodatkowe (z pętli autobusowej, bez konieczności przejścia przez bardzo ruchliwą ulicę bez świateł)
- powrót ze szkoły do domu, po wsadzeniu dziecka do autobusu (po prostu wysiadła na pętli i poszła do domu z kluczami)
- samodzielne wyjście do kina.
Przy ostatnim, jak powiedziała Julka tacie: "nasz plan jakby nie wypalił", bo moje dziecko co prawda wsiadło do właściwego autobusu, przesiadło się na właściwy tramwaj, dojechało na miejsce ... i podczas próby wyjścia z tramwaju zostało wepchnięte z powrotem przez tłum ścigający się do miejsca siedzącego w tramwaju (brakuje mi ikonki walącej młotkiem
: ). Na szczęście Julka jak się okazało jest na tyle rozgarnięta
, że "wysiadła w miejscu charakterystycznym", zadzwoniła po pomoc do taty i dała się pokierować z powrotem, na planowane miejsce spotkania ze mną.
W wakacje Julka częściowo zostanie pewnie sama w domu, z kluczami, tak, żeby mogła pobawić się z kolegami i koleżankami na podwórku.