Podbijam, bo chciałam się poradzić doświadczonych mam
Mąż leci teraz do Anglii i w czerwcu dojedziemy my z Kają. Młoda chodzi do żłoba odkąd skończyła 14 miesięcy. Lubi dzieci, szybko adaptuje się w takich miejscach, chodzi niby chętnie, ale wiemy, że bez nas staje się bardzo nieśmiała (nawet kupy nie zawoła, choć w domu od pół roku w pieluchę nie wali). W UK na pewno będziemy chcieli posłać ją do przedszkola. Myślę, że odczekam z nią chwilę w domu, żeby przyzwyczaiła się chociaż do faktu przeprowadzki. Boję się strasznie co będzie z językiem? Po Polsku mówi w zasadzie płynnie, pełnymi zdaniami, no i niemal bez przerwy
Martwię się, że w angielskim przedszkolu będzie jej trudno. Niby jest szansa na to, że szybko złapie, ostatnio wróciła ze żłobka i sama z siebie nagle policzyla mi do 10 po angielsku (nie chodzi na lekcje), w dodatku tak jej się to spodobało, że teraz potrafi mieszać nasze cyfry z angielskimi i liczy takim mixem. Może więc angielski przyjdzie jej całkiem naturalnie....
Tak, czy siak chciałabym ja jak najlepiej do tego przygotować, znacie jakieś warte przejrzenia stronki z piosenkami, które śpiewa się w przedszkolach na wyspach? Możecie polecić jakieś książeczki, płyty? Czy w Anglii są takie miejsca, gdzie mamy mogą spotkać się z maluchami na trochę, pobawić itd, żeby dziecko osłuchało się z językiem, żebym ja mogła zaobserwować jak ona się w tym wszystkim odnajduje? Początkowo mąż będzie pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem, później chcemy się przenieść właśnie do któregoś z tych miast.
No i jeszcze pytanie odnośnie samego przedszkola, jak to jest z dostaniem się, w sensie, czy jak dojedziemy w czerwcu, to pójść się zapisać, czy może mąż powinien się za to zabrać już teraz (dobrze byłoby, żeby poszła jakoś lipiec/sierpień). I co z obecnością rodziców na grupie? Można najpierw przychodzć z dzieckiem? Jak długo?
U nas w polskich żłobkach można, ale raczej się odradza z racji tego, że dziecko przyzwyczaja się do obecności mamy i bez względu na to ile minie dni zanim ona będzie chciała wyjść, zawsze skończy się zadymą, twierdzą, że lepiej nauczyć dziecko tego, że w żłobku bawi się bez rodziców. Ja się za pierwszym razem uparłam, weszlam z Kają i efekt był taki, że nie chciała nawet puścić mojej nogi, o ewentualnym zainteresowaniu dziećmi, czy zabawkami nie wspomnę. W UK jednak chyba wolałabym powolutku, niż wrzucać na głęboką wodę, już i tak zbyt wiele wrażeń na raz będzie.