Ja się pod Zwierzo podpiszę - nie po to nam płacą, żebyśmy oczekiwali prezentów. Mnie okropnie drażni, że rodzice próbują coś wcisnąć by uzyskać... no nie wiem - przepuszczenie do kolejnej klasy? Zauważyli, ze ja niczego nie przyjmę, to teraz sugerują, że może dziecko do mnie na korepetycje przyjdzie - no szlag mnie trafia. Może to nie to samo, co prezent na zakończenie roku, ale moim zdaniem granica niewielka, zwłaszcza patrząc w kontekście w jakim napisała ciao_848 to dla mnie już granicy nie ma.
Z drugiej strony - wychowawcą nie jestem, pracuję w gimnazjum i gdy widzę wysiłki trzecioklasistów, by fajnemu wychowawcy jakiś pożegnalny prezent kupić, to ich rozumiem. Może to tradycja, może pomysł rodziców, ale może jednak inicjatywa samych uczniów? Uważam, ze taki np długopis z wygrawerowaną dedykacją, czy podziękowaniem od klasy jest czymś miłym. Byle nie było to wymuszone i nie wiadomo jak kosztowne.
Ja po prostu nie potrafię przyjmować prezentów