Ojej, ja tez się odzwyczaiłam od pisania tutaj, a szkoda, bo pamiętam, że kiedyś dnia bez napisania choć jednego posta nie mogłam przeżyć
Czasem coś tam skrobnę na ogólnym, ale daleko mi do czasów kiedy to udzielałam się regularnie. Zresztą nawet nie bardzo mam na to czas. Zaczęłam tutaj szkołę, do której chodzę od poniedziałku do czwartku. W sumie szkoła w moim zawodzie, robię ją aby legalnie pracować jako przewodnik turystyczny...do tej pory robiłam to...nielegalnie
, ale zainteresowanie jest coraz większe, coraz więcej ludzi się do mnie zgłasza więc nie chcę ryzykować. Nie ukrywam - ogromnie się cieszę. W końcu coś się w moim życiu ruszyło, w końcu robię coś dla siebie i co najważniejsze coś co sprawia mi ogromna przyjemność - bo turystykę kocham.
Oczywiście dzięki kursowi, nawiązałam nowe znajomości. Mam tylko moje koleżanki, a nie wspólne jak zwykle
W następny weekend jadę w ramach kursu na 3 dni do S. Paulo. A. zostanie z dziećmi sam...naprawdę to ogromna odmiana po tych ponad 6 latach zajmowania się domem i dziećmi. No to tyle o mnie
Sophie zaczęła w lutym I klasę (tak jest w BR). W poniedziałek ma I-wsze testy. Póki co dobrze sobie radzi. Do szkoły chodzić lubi, uczyć się lubi, a to najważniejsze. Czyta też już sama, co mnie ogromnie cieszy, choć nie ukrywam zmęczona jestem codziennymi walkami o zgaszenie światła przed snem, tym bardziej, że pokój dzieli z siostrą. No ale, z drugiej strony rozumiem ją...sama taka byłam
Odnośnie wzrostu - wow - Ania jest naprawdę wysoka. Sophie ma 128 i waży 25 kg
Myślałam, że waga mi się zepsuła, bo chuda jest, skóra i kości a tyle waży. Nie wiem czy to, iż trenuje capoeire i regularnie chodzi na basen ma jakieś znaczenie w tym wieku. Widocznie taka jej uroda. Zęby straciła do tej pory tylko dwa, ale dwa kolejne będą pewnie jej wypadać na dniach bo niemiłosiernie się ruszają. Problem z dziurami w zębach zawitał niestety również do nas. Już 3 zęby miała plombowane. Ciekawe, że ta próchnica tak nagle wyskoczyła, bo jeszcze podczas wizyty zeszłorocznej wszystko w paszcze było ok, a teraz tak się posypały. Oczywiście, Sophie tak się sprawą przejęła, że teraz zęby szoruje po każdym możliwym posiłku czym czasem mnie z równowagi wyprowadza...możecie sobie wyobrazić jaki dramat potrafi rozegrać gdy zdarzy nam się spontanicznie zjeść w restauracji...
A Noemie - poszła w tym roku do przedszkola, dzięki czemu ja mogłam zacząć moja szkołę. Adaptacja przebiegała u niej z goła inaczej niż u Sophie, bo przez I tydzień był płacz (Sophie nigdy nie uroniła nawet łzy;)). Teraz na szczęście chodzi z uśmiechem na ustach. To naprawdę ogromna ulga. Chorowała z zeszłym roku i to bardzo, zaliczyła 3 antybiotyki... na gardło, po czym okazało się iż nie były one konieczne, dlatego teraz jestem bardzo uczulona na tutejszych fachowców. W tym roku raz ją dorwała temperatura i ból gardła, ale uparłam się i leczyłam ją naturalnie. Trochę to trwało, ale wyszłyśmy z tego. Na dzień dzisiejszy natomiast jest zasmarkana of course. Oczywiście jak łatwo się domyśleć - wszystko zasługa przedszkola....ciekawe co nas jeszcze czeka. Zła jestem na siebie, że odeszłam od PP. Sophie była na tym jedzeniu i jak pewnie pamiętacie nie chorowała nigdy - mimo chodzenia do przedszkola itd. Do tej pory - poza ospą nic jej groźnego nie dopadło. Totalne przeciwieństwo Noemie. A tak poza tym młoda jest prze kochana - takie dziecko typu "do rany przyłóż", ciągle przychodzi, głaszcze mnie, całuje i mówi jak bardzo mnie kocha
Zresztą ta miłość urosła do takich rozmiarów, że co dzień w nocy zasuwa do naszego łóżka, żeby spać z mamą