Praktycznie mozna powiedziec, ze to wlasnie ta wilgotnosc jest najwieksza zmora wloskich upalow.
Hm, byc moze mieszkajac blizej morza nie odczuwa jej sie tak bardzo, ale za to w okolicach Bolonii jest super odczuwalna.
Czy to latem, czy zima (te slynne mgly, gdzie czasami nie widac wlasnej wyciagnietej reki...
).
Ja z Polski - okolice Wroclawia.
PS Acha, bylam we Wloszech w to upalne lato (gdzies okolo 5 lat jestem w sumie
). Moja mama, ktora wie co znaczy wloskie lato, opowiada, ze TERAZ w Polsce ludzie narzekaja na wielkie upaly, gorac, staruszkow wysylaja do supermarketow gdzie jest klimatyzacja... Ech, czlowiek smieje sie pod nosem, bo tak naprawde TO NIE JEST TO SAMO, co gorace, duszne i wilgotne wloskie lato...