Aniu Ja jak pisałam z chorobami mam podobnie, przy czym u mnie najbardziej cierpi Kasia - choruje za każdym razem z Krzysiem tylko zazwyczaj ciężej. My z mężem łapiemy tak co drugi raz średnio, czasem co trzeci. Chociaż widzę postępy, początek - wrzesień / październik był koszmarny, bo wyglądało to tak jak piszesz - 2-3 dni przedszkola - 1.5 - 2 tygodnie w domu z antybiotykiem, znowu ze 3 dni przedszkola i 2 tygodnie w domu z antybiotykiem. Potem poprawiło się o tyle, że w listopadzie siedział w domu bez antybiotyku, a na przełomie listopada / grudnia chodził do przedszkola 3 tygodnie i 2 dni co uważam za wielki sukces (chociaż po pierwszym tygodniu już czekałam kiedy się rozłoży po a to trochę smarkał, a to trochę kaszlał, ale jakoś tak mu się rozchodziło po kościach). No i rozłożył się przed samymi świętami, dostał antybiotyk ale mu nie dałam (i słusznie, bo po 3 dniach mu przeszło samo). Nie chodził do przedszkola w sumie 3,5 tygodnia, bo były święta, później go wzięli do siebie moi rodzice. Poszedł w poniedziałek tydzień temu, a w środę już kichał i katar wisiał w powietrzu. Szczęśliwie jakoś się organizm wybronił i może uda się jeszcze drugi tydzień pociągnąć cały.
Zlot Oj strasznie się cieszę, że w tym roku mam już czym pojechać !!!!
Terminy mi wstępnie pasują, planów żadnych jeszcze nie mamy, wesela szykują się na wrzesień, mam nadzieję, że w tym roku uda nam się przyjechać, w sumie może i na dłużej, zobaczymy jeszcze
))
Wiecie co, jeszcze chrzciny przede mną, już sobie wymyśliłam, że zrobimy może w święta, a tu się okazało, że jedyne miejsce w mojej dzielnicy, gdzie można zamówić / zjeść obiad w święta będzie zamknięte. A na zrobienie obiadu + całej reszty ja się nie piszę.