Czytam te wszystkie oopwieści o tym co też sama przechodziłam dwa razy, tyle że za drugim razem, tzn po porodzie młodszej córy spotkałam w szpitalu Panią która była międzynarodowym konsultantem do spraw laktacji, a której zawdzieczam szybkie wygojenie się pogryzionych, popękanych sutków i o okaleczonych piersiach bardzo bardzo szybko zapominałam
a wszystko dzięki silikonowym nakładkom na piersi [
edit moderator]- kupione w szpitalu za ok 40/50zł (dokładnie nie pamiętam i nie chcę nikogo wprowadzać w błąd) Wygląda to mniej więcej tak:
Ich kształt gwarantuje izolację od ubrań i zapobiega podrażnianiu okaleczonych piersi, a wewnatrz tej półkuli wytwarza się specyficzny mikroklimat sprzyjający gojeniu, a także są tam dziurki które świetnie wentylują i zapewniają dopływ powitrza. Oprócz tego świetnie sprawdzają się jako wielorazowe wkładki laktacyjne bo w tych pojemniczkach też świetnie zbiera się nadmiar mleczka.
Sama wypróbowałam i jestem mega zadowolona, dlartego każdemu szczerze polecam. Nic tego wynalazku wg mnie nie przebije, nawet bardzo dobre maści [
edit moderator]- które testowałam przy pierwszej córeczce.