Najlepszy sposób to zamieszkać w USA. Tam wszyscy (chyba) mają coś takiego co się nazywa crock-pot i co nastawia się z rana przed wyjściem do pracy, to coś utrzymuje przez caluśki dzień temperaturę około 95-99 stopni, a jak po południu człowiek wraca z pracy to magotową rozpływającą się w ustach wołowinkę.
Spędziłam w tym dziwnym kraju rok cały i ciagle myślałam o tym ,aby przed powrotem na stary ląd ów crock-pot sobie kupić i zabrać. No i niestety w pośpiechu wsiadłam do samolotu, bez tego cuda, nad czym lata całe już boleję, bo w Europie, nawet zjednoczonej, crock-potów nie widziałam i już