CYTAT(kasiarybka)
pisząc tamten post chciałam po prostu wyrzucić z siebie gniew, bo faktycznie jest dokładnie tak, w większości przypadków, że tylko żona stara się o małżeństwo.....
Kasiu, ja nie odebrałam źle Twojego postu, bo uważam dokładnie tak jak Ty - nie tylko żona powinna się starać i nie tylko żona powinna zauważać problemy i starać się je rozwiązać.
Wyobraź sobie, że dzień wcześniej miałam już tak wszystkiego dość, że postanowiłam wyjechać z dziećmi do rodziców, na jakiś czas...
Byłam zła, zbulwersowana...
Dlaczego on już nie traktuje mnie tak jak wtedy, gdy był mocno zakocany? Dlaczego to już przeszłość?
Ja nadal chcę się czuć kochana, rozpieszczana... Czy to tak wiele?
Ale jak wyjaśnić to mężowi, który uważa, że wcale się nie zmienił? I że nadal jest romantyczny?
MIałam już dość tego ciągłego nadskakiwania, starania się... Jestem już tym zmęczona... Dlatego chciałam wyjechać i dać mu czas do zastanowienia się nad sobą... Dlaczego mamy się męczyć w takim związku?
CYTAT(kasiarybka)
Masz fajnego męża Weronika, bo zauważył twój trud a i Ty sama jesteś super, bo wyciągnięcie ręki jako pierwsza i przełamanie powstałego muru to też wielka sztuka
Pozdrawiam KR.
Rozmowa z Anuk dopiero uświadomiła mi, że muszę jeszcze powalczyć o ten związek. Anuk uświadomiła mi, że nasza sytuacja jeszcze nie jest beznadziejna, bo nadal się kochamy...
Dlatego postanowiłam ponownie wyciągnąć rękę pierwsza i stąd pomysł na romantyczną kolację.
Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę, że udało mi się rozładować tą napiętą w domu atmosferę.
Znowu jest tak jak dawniej... no nie do końca, ale jest lepiej niż ostatnio. Mąż wydaje się bardziej zwracać na mnie uwagę, no i na dzieci...
Może to wyciągnięcie ręki jako pierwsza, to jest jedyny ratunek dla naszego związku...
Tylko jak długo mam wyciągać rękę? Kiedy on wyciągnie rękę?