Alatanta-To rzeczywiście jest problem, jak są wakacje. Normalnie człowiek, nie mający takiej potrzeby o tym nie myśli, co zrobić z dzieckiem. Na przykład ja.Prawie dwa miechy obijania się. A ludzie pracujący normalnie, nawet jak dziecko jest w wieku szkolnym, mają takie trudności.
Tak się teraz zastanawiam, że mogłoby być coś takiego jak w ferie w szkołach,ze dzieciaki mogłyby normalnie przychodzić i byc pod opieką. Większość nauczycieli nie rozbija się na wakacjach i zawsze znalazłby się ktoś kto potzrebuje pieniązków. Oczywiscie jezeli droga przez biurokracje bedzie mniej kręta, bo nawet nie wyobrażacie sobie ile nalezy spraw załatwić,żeby ferie w szkole mogły być organizowane. KOszmar.
A co do siostrzenic,ze mają bliższy kontakt z babcią. To dobrze,że chociaz jedne wnuczki są dopieszczane przez babcie, bo gorzej jak babcia równo traktuje wszystkie wnuki, mając je dosłownie gdzieś. To znaczy,że z Twoją mama jest w porządku.
Kasiakorpik-Na pewno znajdziesz miejsce dla Maksa.
Mamami-A chłopaki z Tobą do fryzjera chodzą? A co do Sylwestra, główny organizator naszych prawie wszystkichb imprez ma nie jechać. No, nie żartuj.
Za moimi plecami, no prawie siedzi mój mężu,. Zaraz go zapytam o tego Sylwestra.
Zapytałam.
-Co bedziemy robić w Sylwestra
-???
A co byś powiedział, gdybyśmy pojechali w góry?
-
(buzia mu się usmiechnęłą)A gdzie?
- No, nie wiem, może do Wisły, bo dziewczyny z forum chcą Sylwestra organizować.
-Musiałbym sie zastanowić.(Czyli jedziemy
)
Ja jestem za, za, za!!! Tylko poproszę ciepłe pokoje.
Tak się śmieję, bo kiedyś pojechaliśmy na Sylwestra do Zakopca. Na tydzień. Na dworze 30 stopni, oczywiscie w minusie. Pokoje tragicznie zimne, spaliśmy w ubraniach, w jednych małym łóżku z MIchałem, pod dwoma kołdrami. W pokoju było tajk na moje oko około 15 stopni w dzień.
Do knajp kolejki. Normalnie trzebyabyło wystac się na dworze,żeby wejść do środka. Co było niejako niemożliwe stac w takiej temperaturze. Czasami chłopcy wychodzili stanąć wcześniej do kolejki do knajpy.
Nie mieliśmy co robić i było tragicznie zimno, wiec w ramach rozgzrewki chodzilismy na spacery do Morskiego oka. Ale jak sobie przypomne to tempo.....
A na koniec nie mieliśmy jak wrócić do domu bo nie mogliśmy kuipic biletów, bo miejsca w pociągach i pks-ach były wykupione. Na szczęście byli z nami znajomi, którzy mieli samochód. Ale musieliśmy wracać wcześniej z nimi do domu. I tak nam przepadło kilka dni w koszmarnym hotelu, za to piekielnie drogim.
Wiecie, co ale lato w tym roku to do bani. Pomijam fakt, że jest pogoda w miarę przyzwoita na spacery, zabawy z dzieciakami, ale przeciez gro ludzi pokąpałoby się , poopalało. Ja mam ochotę się wygrzać tak na leżaczku.. Giry w słoneczku, reszta w cieniu. Wierzę, że się mi jeszcze uda.
A my jutro wybieramy się w góry na jakies dwa tygodnie, chyba ze nas pogoda wygoni tzn,że będzie padać. TO wtedy wolę już w domu siedzieć.
Rany, a po powrocie czekają nas chrzciny. A nawet nie wiem kogo na rodziców chrzesnych poprosić. Koszmarek mały. Nie mam naprawdę nikogo takiego zaufanego. Chrzesna Miłosza ma nas gdzieś. Była na chrzcinach, potem raz przypadkowo go zobaczyła jak miał roczek skończony i była w święta Bożego Narodzenia te ostatnie i tyle. I jetsem wkurzona na nią. Powiedziałąm mojej mamioe ,ze jak dalej tak będzie się interesowała nami to na Komunie nie zaproszę. Moja mama się oburzyła, mój mąż też, Chyba rzeczywiście jestem wredna.
A Martyny chrzesnym miałby zstac potencjalnie jej brat, który powiedzmy wpada do nas częsciej.Ale generalnie kontakt z tą rodzina nam się urwał, jak ich matka obraziła się na moją. Szkoda gadać. Przydałaby mi się teraz jakaś siostra czy brat.