Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
29 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia   

Czerwiec / Lipiec cz.15 -pewnie starczy do końca roku

> 
kasiakorpik
nie, 29 lip 2007 - 23:15
U mnie niewesoło

Kamila odebraliśmy w połowie obozu z szkarlatyną oczywiście dzieciak w dwa dni stanął na nogi,ale opuścił obóz w momencie jak się w końcu pogoda zrobiła, posiedział u babci i wszystko ok

Miał teraz jechać z babcią do Niemiec odwiedzić prababcię ale niestety mój tata miał zawał i leży w szpitalu, oczywiście w tej sytuacji nigdzie nie jadą, Kamil pojechał do drugiej babci. Z tatą nie jest tak źle i w sumie mówiąc ogólnie nie prowadził najzdrowszego trybu życia. Byłam teraz u niego. I muszę powiedzieć, że poruszyło mnie to bardziej niż się spodziewałam.

Do tego problemy w pracy i eh szkoda gadać

Przepraszam, że się Wam wyżalam ale jak nie Wam to komu?

kocurek
ja też nie mam urlopu w wakacje i choćbym miała na rzęsach stanąć w zimę muszę dostać 06.gif
Chociaż patrząc na aurę za knem nawet nie żałuję. Planujemy skoczyć nad morze ale to tak spontanicznie jak pogoda dopisze(czyli pewnie nie)
kasiakorpik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,068
Dołączył: czw, 26 sie 04 - 16:56
Skąd: Toruń/Londyn
Nr użytkownika: 2,038

GG:


post nie, 29 lip 2007 - 23:15
Post #41

U mnie niewesoło

Kamila odebraliśmy w połowie obozu z szkarlatyną oczywiście dzieciak w dwa dni stanął na nogi,ale opuścił obóz w momencie jak się w końcu pogoda zrobiła, posiedział u babci i wszystko ok

Miał teraz jechać z babcią do Niemiec odwiedzić prababcię ale niestety mój tata miał zawał i leży w szpitalu, oczywiście w tej sytuacji nigdzie nie jadą, Kamil pojechał do drugiej babci. Z tatą nie jest tak źle i w sumie mówiąc ogólnie nie prowadził najzdrowszego trybu życia. Byłam teraz u niego. I muszę powiedzieć, że poruszyło mnie to bardziej niż się spodziewałam.

Do tego problemy w pracy i eh szkoda gadać

Przepraszam, że się Wam wyżalam ale jak nie Wam to komu?

kocurek
ja też nie mam urlopu w wakacje i choćbym miała na rzęsach stanąć w zimę muszę dostać 06.gif
Chociaż patrząc na aurę za knem nawet nie żałuję. Planujemy skoczyć nad morze ale to tak spontanicznie jak pogoda dopisze(czyli pewnie nie)

--------------------
Kasia mama Kamila (27.04.1998) i Maksa (5.07.2004)
Maks


Kamil
Mariola***
nie, 29 lip 2007 - 23:24
Kasiakorpik- przytul.gif
Ale juz chyba lepiej, bo Z Kamilem juz dobrze, tata jak mówisz czuje się nieźle, zostaje jeszcze praca. A to się ułoży zaraz.
Na pogodę niekoniecznie możesz liczyć, ale co tam spotkamy się na Sylwestra:)
Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post nie, 29 lip 2007 - 23:24
Post #42

Kasiakorpik- przytul.gif
Ale juz chyba lepiej, bo Z Kamilem juz dobrze, tata jak mówisz czuje się nieźle, zostaje jeszcze praca. A to się ułoży zaraz.
Na pogodę niekoniecznie możesz liczyć, ale co tam spotkamy się na Sylwestra:)

--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
alatanta

Go??







post pon, 30 lip 2007 - 19:39
Post #43

Kasia przytul.gif
Dobrze przynajmniej , ze I Tata i Kamil już ok... reszta zawsze się układa...

U nas tez problemy zaczynają się piętrzyć... Mietek zmuszony na urlopie tylko do 7 sierpnia- a potem ... nie wiadomo co z dziećmi zrobić...Złobek, przedszkole cały sierpień nieczynne- ja w pracy, Mietek w pracy, moja Mama , mimo , ze widuje wnuki dosłownie raz na rok to pewnie znów sie wypnie na nas dupą- bo i owszem przyjechałaby nad morze - ale gdybyśmy załatwili jej jakąś kwaterę osobno i bynajmniej nie do opieki nad naszymi dziećmi icon_evil.gif W sumie to ja rozumię- bo w imie czego ma poświęcać trzy tygodnie z wakacji i siedzieć z dzieciakami- skoro przed nią zaraz we wrzesniu nowy rok szkolny i nowa dostawa gimnazjalistów. Nie mniej jest mi przykro... bo chciałabym, żeby przyjechała i po prostu , bez żadnego wypominania zajęła się tym razem TYMI wnukami (bo ma jeszcze dwójkę moich siostrzenic- ale to inna historia- po prostu KInia i Dominika sa na co dzień i jakoś takie inne ma do nich podejście babcia)- nieładnie przemawia przeze mnie zazdrość icon_redface.gif i rozżalenie

co do pogody to też klnę ile wlezie... komary zżwerają nas żywcem- tak u odporniłty się na chlapę , ze latają nawet w deszcz... na plaży byłam w tym roku może ze trzy razy... ale to i dobrze bo sadło wylewa mi sie zewsząd i ostatnio usuwałam swoje zdjęcia bo nie mogłam znieść ich widoku
mamuśka.chłidz...
pon, 30 lip 2007 - 19:59
melduje się i ja w nowym wątku. Dalej mam awarie kompa, więc mam braki w czytaniu.
mamuśka.chłidz...


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,955
Dołączył: sob, 21 sie 04 - 08:42
SkÄ…d: Kielce
Nr użytkownika: 2,027

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 19:59
Post #44

melduje się i ja w nowym wątku. Dalej mam awarie kompa, więc mam braki w czytaniu.

--------------------
Arturek (7.07.2002), Idusia (14.06.2004) oraz
Aleksander (2.11.2006)
kasiakorpik
pon, 30 lip 2007 - 21:36
Alatanta ja Cię doskonale rozumiem u mnie jeżeli już ktokolwiek wykazuje chęć pomocy w sytuacjach kryzysowych to tylko moja mama, bo normalnie żadnej pomocy nie oczekuję ale teściowa (dokładnie w wieku mojej mamy) na emeryturze, chętnie zajmie się Kamilem, który wszystko przy sobie zrobi, nigdy od kiedy pojawiły się dzieci nawet nie zaproponowała jakiejkolwiek minimalnej pomocy, trochę to przykre zwłaszcza, że jej dzieci chowała w zasadzie jej mama, więc nie może powiedzieć, że nikt jej nie pomagał.

Ja mam teraz problem.Ponieważ nasze plany były inne a jak to zwykle bywa zupełnie inaczej wyszło, nie zapisałam Maksa do przedszkola, no i nie wiem co teraz. Ze względu na wiek wiem, że już czas, żeby tam chodził z drugiej strony pewnie miejsca już nigdzie nie dostanę 32.gif

Eh życie
kasiakorpik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,068
Dołączył: czw, 26 sie 04 - 16:56
Skąd: Toruń/Londyn
Nr użytkownika: 2,038

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 21:36
Post #45

Alatanta ja Cię doskonale rozumiem u mnie jeżeli już ktokolwiek wykazuje chęć pomocy w sytuacjach kryzysowych to tylko moja mama, bo normalnie żadnej pomocy nie oczekuję ale teściowa (dokładnie w wieku mojej mamy) na emeryturze, chętnie zajmie się Kamilem, który wszystko przy sobie zrobi, nigdy od kiedy pojawiły się dzieci nawet nie zaproponowała jakiejkolwiek minimalnej pomocy, trochę to przykre zwłaszcza, że jej dzieci chowała w zasadzie jej mama, więc nie może powiedzieć, że nikt jej nie pomagał.

Ja mam teraz problem.Ponieważ nasze plany były inne a jak to zwykle bywa zupełnie inaczej wyszło, nie zapisałam Maksa do przedszkola, no i nie wiem co teraz. Ze względu na wiek wiem, że już czas, żeby tam chodził z drugiej strony pewnie miejsca już nigdzie nie dostanę 32.gif

Eh życie

--------------------
Kasia mama Kamila (27.04.1998) i Maksa (5.07.2004)
Maks


Kamil
mamami
pon, 30 lip 2007 - 21:44
Kasiu wiem że ci teraz pod górkę ale nie załamuj sie tylko podzwon i popytaj, zapisz Maxa na listy rezerwowe, bo zwykle w październiku troche dzieci rezygnuje a i we wrzesniu częśc po prostu sie nie zgłasza.

Na pewno wszytsko sie wam pouklada i będzie dobrze.


Co do pomocy to ja tez mam teraz kiepsko, dziećmi dośc często zajmował sie mój tato, który zresztą idzie teraz na emaryturę wiec będzie miał full wolnego czasu, jest tylko jedno małe ale, własnie przeprowadził sie do innego miasta, godzinę drogi niby tylko ale tym samym nie mogę podrzucić Majki i iśc do fyzjera sobie na przykład, a w ogóle troche mi smutno z tego powodu ale rozumiem jego decyzję, bo była jedyną słuszną.

Słuchajcie co do Sylwestrowego zlotu to ja trochę sie boje że sie nam nie uda przyjechac, dlatego chciałabym wiedziec ile jest osób chętnych tak naprawdę, bo jak sie bardzo, bardzo postaramy to może cos sie wykombinuje ale musze wiedziec to juz.
mamami


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,702
Dołączył: pon, 21 lip 03 - 11:34
Nr użytkownika: 912




post pon, 30 lip 2007 - 21:44
Post #46

Kasiu wiem że ci teraz pod górkę ale nie załamuj sie tylko podzwon i popytaj, zapisz Maxa na listy rezerwowe, bo zwykle w październiku troche dzieci rezygnuje a i we wrzesniu częśc po prostu sie nie zgłasza.

Na pewno wszytsko sie wam pouklada i będzie dobrze.


Co do pomocy to ja tez mam teraz kiepsko, dziećmi dośc często zajmował sie mój tato, który zresztą idzie teraz na emaryturę wiec będzie miał full wolnego czasu, jest tylko jedno małe ale, własnie przeprowadził sie do innego miasta, godzinę drogi niby tylko ale tym samym nie mogę podrzucić Majki i iśc do fyzjera sobie na przykład, a w ogóle troche mi smutno z tego powodu ale rozumiem jego decyzję, bo była jedyną słuszną.

Słuchajcie co do Sylwestrowego zlotu to ja trochę sie boje że sie nam nie uda przyjechac, dlatego chciałabym wiedziec ile jest osób chętnych tak naprawdę, bo jak sie bardzo, bardzo postaramy to może cos sie wykombinuje ale musze wiedziec to juz.
Mariola***
pon, 30 lip 2007 - 22:28
Alatanta-To rzeczywiście jest problem, jak są wakacje. Normalnie człowiek, nie mający takiej potrzeby o tym nie myśli, co zrobić z dzieckiem. Na przykład ja.Prawie dwa miechy obijania się. A ludzie pracujący normalnie, nawet jak dziecko jest w wieku szkolnym, mają takie trudności.
Tak się teraz zastanawiam, że mogłoby być coś takiego jak w ferie w szkołach,ze dzieciaki mogłyby normalnie przychodzić i byc pod opieką. Większość nauczycieli nie rozbija się na wakacjach i zawsze znalazłby się ktoś kto potzrebuje pieniązków. Oczywiscie jezeli droga przez biurokracje bedzie mniej kręta, bo nawet nie wyobrażacie sobie ile nalezy spraw załatwić,żeby ferie w szkole mogły być organizowane. KOszmar.

A co do siostrzenic,ze mają bliższy kontakt z babcią. To dobrze,że chociaz jedne wnuczki są dopieszczane przez babcie, bo gorzej jak babcia równo traktuje wszystkie wnuki, mając je dosłownie gdzieś. To znaczy,że z Twoją mama jest w porządku. wink.gif

Kasiakorpik-Na pewno znajdziesz miejsce dla Maksa.

Mamami-A chłopaki z Tobą do fryzjera chodzą? A co do Sylwestra, główny organizator naszych prawie wszystkichb imprez ma nie jechać. No, nie żartuj.

Za moimi plecami, no prawie siedzi mój mężu,. Zaraz go zapytam o tego Sylwestra. icon_confused.gif
Zapytałam.
-Co bedziemy robić w Sylwestra
-??? icon_eek.gif
A co byś powiedział, gdybyśmy pojechali w góry?
- icon_biggrin.gif (buzia mu się usmiechnęłą)A gdzie?
- No, nie wiem, może do Wisły, bo dziewczyny z forum chcą Sylwestra organizować.
-Musiałbym sie zastanowić.(Czyli jedziemy icon_biggrin.gif )

Ja jestem za, za, za!!! Tylko poproszę ciepłe pokoje.
Tak się śmieję, bo kiedyś pojechaliśmy na Sylwestra do Zakopca. Na tydzień. Na dworze 30 stopni, oczywiscie w minusie. Pokoje tragicznie zimne, spaliśmy w ubraniach, w jednych małym łóżku z MIchałem, pod dwoma kołdrami. W pokoju było tajk na moje oko około 15 stopni w dzień.
Do knajp kolejki. Normalnie trzebyabyło wystac się na dworze,żeby wejść do środka. Co było niejako niemożliwe stac w takiej temperaturze. Czasami chłopcy wychodzili stanąć wcześniej do kolejki do knajpy. icon_rolleyes.gif
Nie mieliśmy co robić i było tragicznie zimno, wiec w ramach rozgzrewki chodzilismy na spacery do Morskiego oka. Ale jak sobie przypomne to tempo..... icon_biggrin.gif

A na koniec nie mieliśmy jak wrócić do domu bo nie mogliśmy kuipic biletów, bo miejsca w pociągach i pks-ach były wykupione. Na szczęście byli z nami znajomi, którzy mieli samochód. Ale musieliśmy wracać wcześniej z nimi do domu. I tak nam przepadło kilka dni w koszmarnym hotelu, za to piekielnie drogim.

Wiecie, co ale lato w tym roku to do bani. Pomijam fakt, że jest pogoda w miarę przyzwoita na spacery, zabawy z dzieciakami, ale przeciez gro ludzi pokąpałoby się , poopalało. Ja mam ochotę się wygrzać tak na leżaczku.. Giry w słoneczku, reszta w cieniu. Wierzę, że się mi jeszcze uda.

A my jutro wybieramy się w góry na jakies dwa tygodnie, chyba ze nas pogoda wygoni tzn,że będzie padać. TO wtedy wolę już w domu siedzieć.

Rany, a po powrocie czekają nas chrzciny. A nawet nie wiem kogo na rodziców chrzesnych poprosić. Koszmarek mały. Nie mam naprawdę nikogo takiego zaufanego. Chrzesna Miłosza ma nas gdzieś. Była na chrzcinach, potem raz przypadkowo go zobaczyła jak miał roczek skończony i była w święta Bożego Narodzenia te ostatnie i tyle. I jetsem wkurzona na nią. Powiedziałąm mojej mamioe ,ze jak dalej tak będzie się interesowała nami to na Komunie nie zaproszę. Moja mama się oburzyła, mój mąż też, Chyba rzeczywiście jestem wredna.
A Martyny chrzesnym miałby zstac potencjalnie jej brat, który powiedzmy wpada do nas częsciej.Ale generalnie kontakt z tą rodzina nam się urwał, jak ich matka obraziła się na moją. Szkoda gadać. Przydałaby mi się teraz jakaś siostra czy brat.
Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 22:28
Post #47

Alatanta-To rzeczywiście jest problem, jak są wakacje. Normalnie człowiek, nie mający takiej potrzeby o tym nie myśli, co zrobić z dzieckiem. Na przykład ja.Prawie dwa miechy obijania się. A ludzie pracujący normalnie, nawet jak dziecko jest w wieku szkolnym, mają takie trudności.
Tak się teraz zastanawiam, że mogłoby być coś takiego jak w ferie w szkołach,ze dzieciaki mogłyby normalnie przychodzić i byc pod opieką. Większość nauczycieli nie rozbija się na wakacjach i zawsze znalazłby się ktoś kto potzrebuje pieniązków. Oczywiscie jezeli droga przez biurokracje bedzie mniej kręta, bo nawet nie wyobrażacie sobie ile nalezy spraw załatwić,żeby ferie w szkole mogły być organizowane. KOszmar.

A co do siostrzenic,ze mają bliższy kontakt z babcią. To dobrze,że chociaz jedne wnuczki są dopieszczane przez babcie, bo gorzej jak babcia równo traktuje wszystkie wnuki, mając je dosłownie gdzieś. To znaczy,że z Twoją mama jest w porządku. wink.gif

Kasiakorpik-Na pewno znajdziesz miejsce dla Maksa.

Mamami-A chłopaki z Tobą do fryzjera chodzą? A co do Sylwestra, główny organizator naszych prawie wszystkichb imprez ma nie jechać. No, nie żartuj.

Za moimi plecami, no prawie siedzi mój mężu,. Zaraz go zapytam o tego Sylwestra. icon_confused.gif
Zapytałam.
-Co bedziemy robić w Sylwestra
-??? icon_eek.gif
A co byś powiedział, gdybyśmy pojechali w góry?
- icon_biggrin.gif (buzia mu się usmiechnęłą)A gdzie?
- No, nie wiem, może do Wisły, bo dziewczyny z forum chcą Sylwestra organizować.
-Musiałbym sie zastanowić.(Czyli jedziemy icon_biggrin.gif )

Ja jestem za, za, za!!! Tylko poproszę ciepłe pokoje.
Tak się śmieję, bo kiedyś pojechaliśmy na Sylwestra do Zakopca. Na tydzień. Na dworze 30 stopni, oczywiscie w minusie. Pokoje tragicznie zimne, spaliśmy w ubraniach, w jednych małym łóżku z MIchałem, pod dwoma kołdrami. W pokoju było tajk na moje oko około 15 stopni w dzień.
Do knajp kolejki. Normalnie trzebyabyło wystac się na dworze,żeby wejść do środka. Co było niejako niemożliwe stac w takiej temperaturze. Czasami chłopcy wychodzili stanąć wcześniej do kolejki do knajpy. icon_rolleyes.gif
Nie mieliśmy co robić i było tragicznie zimno, wiec w ramach rozgzrewki chodzilismy na spacery do Morskiego oka. Ale jak sobie przypomne to tempo..... icon_biggrin.gif

A na koniec nie mieliśmy jak wrócić do domu bo nie mogliśmy kuipic biletów, bo miejsca w pociągach i pks-ach były wykupione. Na szczęście byli z nami znajomi, którzy mieli samochód. Ale musieliśmy wracać wcześniej z nimi do domu. I tak nam przepadło kilka dni w koszmarnym hotelu, za to piekielnie drogim.

Wiecie, co ale lato w tym roku to do bani. Pomijam fakt, że jest pogoda w miarę przyzwoita na spacery, zabawy z dzieciakami, ale przeciez gro ludzi pokąpałoby się , poopalało. Ja mam ochotę się wygrzać tak na leżaczku.. Giry w słoneczku, reszta w cieniu. Wierzę, że się mi jeszcze uda.

A my jutro wybieramy się w góry na jakies dwa tygodnie, chyba ze nas pogoda wygoni tzn,że będzie padać. TO wtedy wolę już w domu siedzieć.

Rany, a po powrocie czekają nas chrzciny. A nawet nie wiem kogo na rodziców chrzesnych poprosić. Koszmarek mały. Nie mam naprawdę nikogo takiego zaufanego. Chrzesna Miłosza ma nas gdzieś. Była na chrzcinach, potem raz przypadkowo go zobaczyła jak miał roczek skończony i była w święta Bożego Narodzenia te ostatnie i tyle. I jetsem wkurzona na nią. Powiedziałąm mojej mamioe ,ze jak dalej tak będzie się interesowała nami to na Komunie nie zaproszę. Moja mama się oburzyła, mój mąż też, Chyba rzeczywiście jestem wredna.
A Martyny chrzesnym miałby zstac potencjalnie jej brat, który powiedzmy wpada do nas częsciej.Ale generalnie kontakt z tą rodzina nam się urwał, jak ich matka obraziła się na moją. Szkoda gadać. Przydałaby mi się teraz jakaś siostra czy brat.


--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
mamami
pon, 30 lip 2007 - 22:39
Mariola ja właśnie z takich róznych powodów na chrzestnych Majki i Maciusia poprosiłam przyjaciół. I niech nikt nie gada że z obcym to sie kontakt może urwać a rodzina to rodzina, bo często jest właśnie tak jak piszesz, rodzina sie poobraża i tyle ich widzieli.

kochana do fryzjera łażę zwykle sama, ale w roku szkolnym moje starsze dzieci są w placówkach oświatowych icon_wink.gif wiec do upchnięcia zostaje mi tylko maja.
mamami


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,702
Dołączył: pon, 21 lip 03 - 11:34
Nr użytkownika: 912




post pon, 30 lip 2007 - 22:39
Post #48

Mariola ja właśnie z takich róznych powodów na chrzestnych Majki i Maciusia poprosiłam przyjaciół. I niech nikt nie gada że z obcym to sie kontakt może urwać a rodzina to rodzina, bo często jest właśnie tak jak piszesz, rodzina sie poobraża i tyle ich widzieli.

kochana do fryzjera łażę zwykle sama, ale w roku szkolnym moje starsze dzieci są w placówkach oświatowych icon_wink.gif wiec do upchnięcia zostaje mi tylko maja.
Kocurek
pon, 30 lip 2007 - 22:41
CYTAT(mamami @ pon, 30 lip 2007 - 21:44) *
Słuchajcie co do Sylwestrowego zlotu to ja trochę sie boje że sie nam nie uda przyjechac, dlatego chciałabym wiedziec ile jest osób chętnych tak naprawdę, bo jak sie bardzo, bardzo postaramy to może cos sie wykombinuje ale musze wiedziec to juz.


ja!
Kocurek


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,125
Dołączył: czw, 10 kwi 03 - 21:14
SkÄ…d: z kÄ…towni
Nr użytkownika: 548

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 22:41
Post #49

CYTAT(mamami @ pon, 30 lip 2007 - 21:44) *
Słuchajcie co do Sylwestrowego zlotu to ja trochę sie boje że sie nam nie uda przyjechac, dlatego chciałabym wiedziec ile jest osób chętnych tak naprawdę, bo jak sie bardzo, bardzo postaramy to może cos sie wykombinuje ale musze wiedziec to juz.


ja!

--------------------
mamami
pon, 30 lip 2007 - 22:44
czyli na razie wstępnie mamy:
Kocurka
MariolÄ™
Kasie
Anai
mnie (?)

kto jeszcze?
mamami


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,702
Dołączył: pon, 21 lip 03 - 11:34
Nr użytkownika: 912




post pon, 30 lip 2007 - 22:44
Post #50

czyli na razie wstępnie mamy:
Kocurka
MariolÄ™
Kasie
Anai
mnie (?)

kto jeszcze?
Mariola***
pon, 30 lip 2007 - 22:50
mamami- wiesz co, nawet ja się skłaniam do tego, żeby poprosic kogos bliskiego, niekoniecznie zrodziny, tyle, ze ja nie mam chyba nawet takiej osoby. Moja mama jest moją jedyną przyjaciółką. I w pewnym momencie wolałam czas spędzać z nią, jak już znudziły mi się szaleństwa młodości. Gdzieś tam po drodze wplątał się mój mąż i w zasadzie wkręciłam się bardziej ja w jego towarzystwo niż on moje. A najlepiej to było nam ze sobą jak byliśmy sami.
Przyjaciółka z liceum wyjechała i kontakt jest taki jaki jest. I naprawdę jest problem.Zostaje moja kuzynka taka po dziadkach, wiecie dalsza.

Jak tak pisze to to się zastanawiam czy ja to normalna jestem. Żeby nie mieć takiej bliskiej osoby.

Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 22:50
Post #51

mamami- wiesz co, nawet ja się skłaniam do tego, żeby poprosic kogos bliskiego, niekoniecznie zrodziny, tyle, ze ja nie mam chyba nawet takiej osoby. Moja mama jest moją jedyną przyjaciółką. I w pewnym momencie wolałam czas spędzać z nią, jak już znudziły mi się szaleństwa młodości. Gdzieś tam po drodze wplątał się mój mąż i w zasadzie wkręciłam się bardziej ja w jego towarzystwo niż on moje. A najlepiej to było nam ze sobą jak byliśmy sami.
Przyjaciółka z liceum wyjechała i kontakt jest taki jaki jest. I naprawdę jest problem.Zostaje moja kuzynka taka po dziadkach, wiecie dalsza.

Jak tak pisze to to się zastanawiam czy ja to normalna jestem. Żeby nie mieć takiej bliskiej osoby.



--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
mamami
pon, 30 lip 2007 - 22:55
Mariolko jesteś zupełnie normalna, gdyż chrzestnymi moich dzieci są przyjaciele płci męskiej icon_smile.gif Są to moi przyjaciele, których poznałam dzieki mojemu meżowi, czyli właściwie nasi wspólni.
Przyjaciólkę to ja posiadam jedną i ona jest tylko nieoficjalną chrzestną Majki, bo nie miała bierzmowania kiedy żeśmy ja chrzcili, dlatego Maja ma dwie chrzestne icon_smile.gif
mamami


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,702
Dołączył: pon, 21 lip 03 - 11:34
Nr użytkownika: 912




post pon, 30 lip 2007 - 22:55
Post #52

Mariolko jesteś zupełnie normalna, gdyż chrzestnymi moich dzieci są przyjaciele płci męskiej icon_smile.gif Są to moi przyjaciele, których poznałam dzieki mojemu meżowi, czyli właściwie nasi wspólni.
Przyjaciólkę to ja posiadam jedną i ona jest tylko nieoficjalną chrzestną Majki, bo nie miała bierzmowania kiedy żeśmy ja chrzcili, dlatego Maja ma dwie chrzestne icon_smile.gif
mamuśka.chłidz...
pon, 30 lip 2007 - 23:14
CYTAT(mamami @ wto, 31 lip 2007 - 00:39) *
Mariola ja właśnie z takich róznych powodów na chrzestnych Majki i Maciusia poprosiłam przyjaciół. I niech nikt nie gada że z obcym to sie kontakt może urwać a rodzina to rodzina, bo często jest właśnie tak jak piszesz, rodzina sie poobraża i tyle ich widzieli.

.

Na takiej samej zasadzie chrzestnych dostał Alek. Musiałam się poużerać z własną rodziną ale postawiliśmy na swoim.

Alatanta a nie ma u was placówek dyżurujących w mieście?
mamuśka.chłidz...


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,955
Dołączył: sob, 21 sie 04 - 08:42
SkÄ…d: Kielce
Nr użytkownika: 2,027

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 23:14
Post #53

CYTAT(mamami @ wto, 31 lip 2007 - 00:39) *
Mariola ja właśnie z takich róznych powodów na chrzestnych Majki i Maciusia poprosiłam przyjaciół. I niech nikt nie gada że z obcym to sie kontakt może urwać a rodzina to rodzina, bo często jest właśnie tak jak piszesz, rodzina sie poobraża i tyle ich widzieli.

.

Na takiej samej zasadzie chrzestnych dostał Alek. Musiałam się poużerać z własną rodziną ale postawiliśmy na swoim.

Alatanta a nie ma u was placówek dyżurujących w mieście?

--------------------
Arturek (7.07.2002), Idusia (14.06.2004) oraz
Aleksander (2.11.2006)
Mariola***
pon, 30 lip 2007 - 23:14
Tak w sumie to mi już tak naprawde nie zalezy kto będzie tymi chrzesnymi. Powiedziałąm mężowi,zeby podjął decyzję kogo na matkę poprosimy. Chociaz wolaąłbym nie ukrywam tą swoją kuzynkę, bo znią to chociaz jako taki kontakt mam. I nie czułabym się dziwnbie na imprezach rodzinnych. Bo kobieta jajcara. Natomiast kuzynki męza znam tyle co kot napłakał. Na weselu ja widziałam naszym czyli 7 lat temu. I chyba nawet z nią nie rozmawiaąłm za bardzo. Oczywiscie na migi, bo wiecie ja dzień przed slubem starciłąm głos.

Nie pisałam Wam jeszcze o tym jakie były jaja. Juz zaczęliśmy się zastanawiać czy w kosciele ja powiem cokolwiek. W dniu slubu wstałam i nie mogłam nic powiedzieć, jeździłyśmy po pogotowiach z mamą moją , dostałąm antybiotyk i w kosciele wypiszczałam Tak.Ale na weselu mogłam mówic tylko szeptem, a po północy juz zaniemówiłam. I w poprawiny tez podchodziłam do gosci wszystkich i słuchaąłm o czym gadają i tylko głową kiwałam i robiłąm głupie miny, bo wydobycie dzwięku jakiegokolwiek kosztowało mnie dużo wysiłku.
Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post pon, 30 lip 2007 - 23:14
Post #54

Tak w sumie to mi już tak naprawde nie zalezy kto będzie tymi chrzesnymi. Powiedziałąm mężowi,zeby podjął decyzję kogo na matkę poprosimy. Chociaz wolaąłbym nie ukrywam tą swoją kuzynkę, bo znią to chociaz jako taki kontakt mam. I nie czułabym się dziwnbie na imprezach rodzinnych. Bo kobieta jajcara. Natomiast kuzynki męza znam tyle co kot napłakał. Na weselu ja widziałam naszym czyli 7 lat temu. I chyba nawet z nią nie rozmawiaąłm za bardzo. Oczywiscie na migi, bo wiecie ja dzień przed slubem starciłąm głos.

Nie pisałam Wam jeszcze o tym jakie były jaja. Juz zaczęliśmy się zastanawiać czy w kosciele ja powiem cokolwiek. W dniu slubu wstałam i nie mogłam nic powiedzieć, jeździłyśmy po pogotowiach z mamą moją , dostałąm antybiotyk i w kosciele wypiszczałam Tak.Ale na weselu mogłam mówic tylko szeptem, a po północy juz zaniemówiłam. I w poprawiny tez podchodziłam do gosci wszystkich i słuchaąłm o czym gadają i tylko głową kiwałam i robiłąm głupie miny, bo wydobycie dzwięku jakiegokolwiek kosztowało mnie dużo wysiłku.

--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
Anai_
pon, 30 lip 2007 - 23:37
My też mieliśmy problem z Chrzestnymi dla Dzieciaków. Przy Julku było o tyle łatwiej, że pewnikiem był mój Brat, z wyboru jestem zadowolona, obaj za sobą przepadają, mają bardzo dobry kontakt, są prezenty, jest respekt. Chrzestną jest moja najbliższa Kuzynka... 6 lat młodsza ode mnie, aktualnie studentka I roku pielęgniarstwa... z własnej woli do nas nie przyjeżdża, widujemy się niby dość często (celebrujemy urodziny, imieniny i inne takie), ale Julasem się niespecjalnie interesuje. Wie tylko, że jest niegrzeczny. Prezentami zajmuje się moja Ciotka (Jej Mama). Ogólnie Ciotka bardziej się realizuje w roli Chrzestnej, powiedzmy przejęła obowiązki.

A przy Tymku wybór był trudniejszy... Więcej Rodzeństwa nie miałam. Mam Przyjaciółkę, bardzo nam pomogła, kiedy kupowaliśmy pierwsze mieszkanie, ogólnie zawsze można na Nią liczyć. Pamięta o każdym nawet najmniejszym święcie obu Chłopaków, praktycznie obu równo traktuje, od wczoraj jesteśmy sąsiadkami, bo udało nam się kupić mieszkania na tym samym piętrze. Zrządzenie losu, że na rynku wtórnym udało nam się coś takiego, zupełnie niezamierzenie... Ewa by być Chrzestną przeżyła swego rodzaju nawrócenie, po 20 latach poszła do spowiedzi...
Chrzestnym Tymka jest Kamila kolega ze studiów, a teraz także i pracy. Myślałam, że to trafiony wybór. Aczkolwiek myliłam się. Ma Tymka głęboko w ..., każda wizyta jest wymuszona, rodzi się w bólach i trwa max godzinę... Prezenty zwykle przekazywane są Kamilowi w pracy. Kontakt jest mizerny, obawiam się, że Tymo nie poszedłby do Niego na ręce... i przykro mi, bo wiem jak to jest mieć Chrzestnego co ma Cię w dupie... Mój Brat miał taką sytuację. Pamiętam jak było Mu przykro na Przyjęciu Komunijnym... Ech, życie...

Julas zaczyna oswajać się z myślą o przedszkolu. Powiedzcie mi, co należy kupić takiemu Przedszkolakowi. Chcę Go jakoś zainteresować i zabrać na zakupy. Mały plecak i worek na kapcie, kapcie do przedszkola, no właśnie i co jeszcze?
Anai_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,760
Dołączył: czw, 03 lis 05 - 22:58
Nr użytkownika: 3,971




post pon, 30 lip 2007 - 23:37
Post #55

My też mieliśmy problem z Chrzestnymi dla Dzieciaków. Przy Julku było o tyle łatwiej, że pewnikiem był mój Brat, z wyboru jestem zadowolona, obaj za sobą przepadają, mają bardzo dobry kontakt, są prezenty, jest respekt. Chrzestną jest moja najbliższa Kuzynka... 6 lat młodsza ode mnie, aktualnie studentka I roku pielęgniarstwa... z własnej woli do nas nie przyjeżdża, widujemy się niby dość często (celebrujemy urodziny, imieniny i inne takie), ale Julasem się niespecjalnie interesuje. Wie tylko, że jest niegrzeczny. Prezentami zajmuje się moja Ciotka (Jej Mama). Ogólnie Ciotka bardziej się realizuje w roli Chrzestnej, powiedzmy przejęła obowiązki.

A przy Tymku wybór był trudniejszy... Więcej Rodzeństwa nie miałam. Mam Przyjaciółkę, bardzo nam pomogła, kiedy kupowaliśmy pierwsze mieszkanie, ogólnie zawsze można na Nią liczyć. Pamięta o każdym nawet najmniejszym święcie obu Chłopaków, praktycznie obu równo traktuje, od wczoraj jesteśmy sąsiadkami, bo udało nam się kupić mieszkania na tym samym piętrze. Zrządzenie losu, że na rynku wtórnym udało nam się coś takiego, zupełnie niezamierzenie... Ewa by być Chrzestną przeżyła swego rodzaju nawrócenie, po 20 latach poszła do spowiedzi...
Chrzestnym Tymka jest Kamila kolega ze studiów, a teraz także i pracy. Myślałam, że to trafiony wybór. Aczkolwiek myliłam się. Ma Tymka głęboko w ..., każda wizyta jest wymuszona, rodzi się w bólach i trwa max godzinę... Prezenty zwykle przekazywane są Kamilowi w pracy. Kontakt jest mizerny, obawiam się, że Tymo nie poszedłby do Niego na ręce... i przykro mi, bo wiem jak to jest mieć Chrzestnego co ma Cię w dupie... Mój Brat miał taką sytuację. Pamiętam jak było Mu przykro na Przyjęciu Komunijnym... Ech, życie...

Julas zaczyna oswajać się z myślą o przedszkolu. Powiedzcie mi, co należy kupić takiemu Przedszkolakowi. Chcę Go jakoś zainteresować i zabrać na zakupy. Mały plecak i worek na kapcie, kapcie do przedszkola, no właśnie i co jeszcze?

--------------------
anai

Julek (2004)
Tymek (2006)
Antek (2012)
Anai_
pon, 30 lip 2007 - 23:41
Mariola ja też mam tylko jedną Przyjaciółkę. I Przyjaciela też jednego. Przyjaciel jest Misjonarzem Oblatem i na stałe mieszka w Kanadzie.
A z Mamą mam kontakty mizerne, nad czym ubolewam, ale nie da się z tym nic zrobić...
Anai_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,760
Dołączył: czw, 03 lis 05 - 22:58
Nr użytkownika: 3,971




post pon, 30 lip 2007 - 23:41
Post #56

Mariola ja też mam tylko jedną Przyjaciółkę. I Przyjaciela też jednego. Przyjaciel jest Misjonarzem Oblatem i na stałe mieszka w Kanadzie.
A z Mamą mam kontakty mizerne, nad czym ubolewam, ale nie da się z tym nic zrobić...

--------------------
anai

Julek (2004)
Tymek (2006)
Antek (2012)
Mariola***
wto, 31 lip 2007 - 11:31
Anai- bo tak już dla mnie zostałaś....Rzeczywiscie należało by cos do tego przedszkola kupić. Tylko tak, młody nie chodzi w kapciach i już. Muszę mu kupić jakieś wkładane tenisówki. Na wakacjach chciałam się zaopatrzyc w dresy. Zeby miał gacie na gumce i załatwiał sie bez problemu. Ale nie mogłam dostac fajnych. Mam tylko jedną parę kupioną. A drugie akurat będa dobre za jakiś miesiąc.
Wczoraj byłam wsklepie zabawkowym i były worki własnie i mówię do Miłosza,ze sa worki na bucikio do przedszkola, aon na to echo.
Kompletnie temat przedszkola go nie interesuje. Nie wiem jak go zachecić.
Kiedys byliśmy w ZOO i szła wycieczka przedzskolaków, kilka grup. Opowiadam młodemu,że to dzieci zprzedszkola i że przyjechały na wycieczke do zoo i tak dalej.bla, bla, bla. Miłosz wysłuchał i powiedział:A ja nie chce być przedszkolakiem" I basta.
Chcę mu kupić róg obfitośsci, kurka i na zasadzie przekupstwa. Że takie dostają dzieci jak idą do szkoły itd, do przedzskola sie tego chyba nie kupuje, nie? Oczywiscie dostanie w domu. Ale nie wiem czy to dobry pomysł.

A mysmy dzisiaj nie pojechali. czekjamy na mojÄ… mamÄ™ i pojedziemy jutro.

Wczoraj przyjechali znajomi z córką. Miłosz oczywiscie walnął ją klockiem, ciągnął za rękę. I tyle wiem. Ale juz chyba nbic innego nie robił bo Alicja nie płakała. Bo ona z tych dzieci co od razu płacze i leci do mamy się skarżyć. I kumpela moja się smiała,ze jak sie będziemy częściej spotykac to się może wyrobi. smiem watpić, a to średnia przyjemność tak przywoływac do porzadku swoje dziecko, które ma w głębokim poważaniu moje uwagi.
Na dodatek kupiłam wczoraj młodemy chulajnogę( rany prze "ch" czy "h" icon_redface.gif )bo mnie naciągnął, a ja uznałąm oczywiscie,ze przyda mu się itd. Musze ograniczyć kupowanie zabawek. Miłosz ma wszystko co chce, a on ma to w nosie. I zachowuje się dalej jak zachowuje. Juz mu tłumaczę,że po to ma tyle zabawek,żeby mógł się sam pobawić, a nie ciągle z tatą, czy z mamą. Ale generalnie nie ma czegos takiego,że on coś chce i koniec kropka, mam mu kupić. Gdybym nie kupiła tej chulajnogi to by zaraz zapomniał o sprawie. Z drugiej strony jestem wredna i jak on tupnie nogą, to ja tez i bym mu nic nie kupowała, a tak....
Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post wto, 31 lip 2007 - 11:31
Post #57

Anai- bo tak już dla mnie zostałaś....Rzeczywiscie należało by cos do tego przedszkola kupić. Tylko tak, młody nie chodzi w kapciach i już. Muszę mu kupić jakieś wkładane tenisówki. Na wakacjach chciałam się zaopatrzyc w dresy. Zeby miał gacie na gumce i załatwiał sie bez problemu. Ale nie mogłam dostac fajnych. Mam tylko jedną parę kupioną. A drugie akurat będa dobre za jakiś miesiąc.
Wczoraj byłam wsklepie zabawkowym i były worki własnie i mówię do Miłosza,ze sa worki na bucikio do przedszkola, aon na to echo.
Kompletnie temat przedszkola go nie interesuje. Nie wiem jak go zachecić.
Kiedys byliśmy w ZOO i szła wycieczka przedzskolaków, kilka grup. Opowiadam młodemu,że to dzieci zprzedszkola i że przyjechały na wycieczke do zoo i tak dalej.bla, bla, bla. Miłosz wysłuchał i powiedział:A ja nie chce być przedszkolakiem" I basta.
Chcę mu kupić róg obfitośsci, kurka i na zasadzie przekupstwa. Że takie dostają dzieci jak idą do szkoły itd, do przedzskola sie tego chyba nie kupuje, nie? Oczywiscie dostanie w domu. Ale nie wiem czy to dobry pomysł.

A mysmy dzisiaj nie pojechali. czekjamy na mojÄ… mamÄ™ i pojedziemy jutro.

Wczoraj przyjechali znajomi z córką. Miłosz oczywiscie walnął ją klockiem, ciągnął za rękę. I tyle wiem. Ale juz chyba nbic innego nie robił bo Alicja nie płakała. Bo ona z tych dzieci co od razu płacze i leci do mamy się skarżyć. I kumpela moja się smiała,ze jak sie będziemy częściej spotykac to się może wyrobi. smiem watpić, a to średnia przyjemność tak przywoływac do porzadku swoje dziecko, które ma w głębokim poważaniu moje uwagi.
Na dodatek kupiłam wczoraj młodemy chulajnogę( rany prze "ch" czy "h" icon_redface.gif )bo mnie naciągnął, a ja uznałąm oczywiscie,ze przyda mu się itd. Musze ograniczyć kupowanie zabawek. Miłosz ma wszystko co chce, a on ma to w nosie. I zachowuje się dalej jak zachowuje. Juz mu tłumaczę,że po to ma tyle zabawek,żeby mógł się sam pobawić, a nie ciągle z tatą, czy z mamą. Ale generalnie nie ma czegos takiego,że on coś chce i koniec kropka, mam mu kupić. Gdybym nie kupiła tej chulajnogi to by zaraz zapomniał o sprawie. Z drugiej strony jestem wredna i jak on tupnie nogą, to ja tez i bym mu nic nie kupowała, a tak....

--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
mamuśka.chłidz...
wto, 31 lip 2007 - 12:01
Mariolaja się tam nie dziwie Miłoszowi. Artur też mnie wciągał w zabawe i tak naprawde najwięcej "musiałam" się bawić, gdy Misiek był sam.

Co do przedszkola, u nas nie praktykuje się kapci w worku. Zwyczajnie zostają w przedszkolu w półce z reszta zapasowych ubranek. W kapciach, IMHO najważniejszą rzeczą jest aby były proste w założeniu. Zreszta inne buty Artur też podzielił na takie, które nadają się do samodzielnego założenia. Nie umie wiązać, próbuje ale mu jeszcze nie wychodzi.
Kompletujemy też wyprawke do przedszkola, wg zeszłorocznego schematu. W zeszłym roku czekałam na wywieszenie listy i to był mój błąd. Nie wiedziałam, że taka bibułą czy klej w tubce to towar deficytowy 04.gif
W sumie to mam raczej problem odwrotny niż MAriola, już nie moge słuchać pytania: kiedy idziemy do przedszkola (to od Idy, bo Artur raczej sie nie rwie). Idzie obiecałam tańce, bo Artur będzie chodził od września na angielski do LH. Teraz w wakacje obydwoje wzięli udział w 2 tygodniowym kursie. Nie powiem byłam zaskoczona chęcią Idusiowego uczestnictwa w zajęciach. Myślałam, że jej się znudzi. Codziennie po 45 min, klasa, pani. Na pewno było jej łatwiej, bo szła z bratem ale nie siedzieli razem (czasem nawet po przeciwnych stronach, tyłem do siebie). Do tego zajęcia były dla dziecci od 4 lat, ale pani się zgodziła na jej uczestnictwo. Tam pilnowała aby miec teczke, piórnik z kredkami i picie. Teraz pilnie kompletuje rzeczy do swojej wyprawki i to ją zajmuje bardzo. Mam nadzieje, że jej przedszkole nie rozczaruje. aaa i nie bez znaczenia sią koledzy brata z przedszkola. Ona też poznała niektóre przyszłe koleżanki z przedszkola na podwórku i cieszy się, że teraz na zabawe. Zreszta obydwoje maja faze na zapraszanie inych dzieci do domu. Pomysł mi się nie szczególnie podoba, bo znaczny odsetek dzieci widze po raz pierwszy 21.gif
Reasumując MAriola pewnie znajdziesz sposób na odpowiednie podejscie Miłosza. JA bym tylko nie koloryzowała przedszkola, bo potem może poczuć się oszukany.
mamuśka.chłidz...


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,955
Dołączył: sob, 21 sie 04 - 08:42
SkÄ…d: Kielce
Nr użytkownika: 2,027

GG:


post wto, 31 lip 2007 - 12:01
Post #58

Mariolaja się tam nie dziwie Miłoszowi. Artur też mnie wciągał w zabawe i tak naprawde najwięcej "musiałam" się bawić, gdy Misiek był sam.

Co do przedszkola, u nas nie praktykuje się kapci w worku. Zwyczajnie zostają w przedszkolu w półce z reszta zapasowych ubranek. W kapciach, IMHO najważniejszą rzeczą jest aby były proste w założeniu. Zreszta inne buty Artur też podzielił na takie, które nadają się do samodzielnego założenia. Nie umie wiązać, próbuje ale mu jeszcze nie wychodzi.
Kompletujemy też wyprawke do przedszkola, wg zeszłorocznego schematu. W zeszłym roku czekałam na wywieszenie listy i to był mój błąd. Nie wiedziałam, że taka bibułą czy klej w tubce to towar deficytowy 04.gif
W sumie to mam raczej problem odwrotny niż MAriola, już nie moge słuchać pytania: kiedy idziemy do przedszkola (to od Idy, bo Artur raczej sie nie rwie). Idzie obiecałam tańce, bo Artur będzie chodził od września na angielski do LH. Teraz w wakacje obydwoje wzięli udział w 2 tygodniowym kursie. Nie powiem byłam zaskoczona chęcią Idusiowego uczestnictwa w zajęciach. Myślałam, że jej się znudzi. Codziennie po 45 min, klasa, pani. Na pewno było jej łatwiej, bo szła z bratem ale nie siedzieli razem (czasem nawet po przeciwnych stronach, tyłem do siebie). Do tego zajęcia były dla dziecci od 4 lat, ale pani się zgodziła na jej uczestnictwo. Tam pilnowała aby miec teczke, piórnik z kredkami i picie. Teraz pilnie kompletuje rzeczy do swojej wyprawki i to ją zajmuje bardzo. Mam nadzieje, że jej przedszkole nie rozczaruje. aaa i nie bez znaczenia sią koledzy brata z przedszkola. Ona też poznała niektóre przyszłe koleżanki z przedszkola na podwórku i cieszy się, że teraz na zabawe. Zreszta obydwoje maja faze na zapraszanie inych dzieci do domu. Pomysł mi się nie szczególnie podoba, bo znaczny odsetek dzieci widze po raz pierwszy 21.gif
Reasumując MAriola pewnie znajdziesz sposób na odpowiednie podejscie Miłosza. JA bym tylko nie koloryzowała przedszkola, bo potem może poczuć się oszukany.

--------------------
Arturek (7.07.2002), Idusia (14.06.2004) oraz
Aleksander (2.11.2006)
moonk *
wto, 31 lip 2007 - 19:51
CYTAT(mamami @ wto, 31 lip 2007 - 00:44) *
czyli na razie wstępnie mamy:
Kocurka
MariolÄ™
Kasie
Anai
mnie (?)

kto jeszcze?


może tak nieśmiało ja z rodzinką? ja na nartach słabo, mąż prawie wcale - więc nam obojętne gdzie.
moonk *


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 739
Dołączył: nie, 27 lip 03 - 19:05
Skąd: wrocław
Nr użytkownika: 934

GG:


post wto, 31 lip 2007 - 19:51
Post #59

CYTAT(mamami @ wto, 31 lip 2007 - 00:44) *
czyli na razie wstępnie mamy:
Kocurka
MariolÄ™
Kasie
Anai
mnie (?)

kto jeszcze?


może tak nieśmiało ja z rodzinką? ja na nartach słabo, mąż prawie wcale - więc nam obojętne gdzie.

--------------------
emi (23. 05. 2001) i lali (23. 07. 2004)
Mariola***
wto, 31 lip 2007 - 21:28
Mamuśka- nie zachwalam, absolutnie. Ale staram się wykorzystywać okazje od jakiegos czasu. Dzisiaj np dwóch chłopców goniło się na placu zabaw, Miłosz przyglądał im się dłuższą chwilę. Powiedziałam, że pewnie koledzy z przedszkola i Ty niedługo poznasz nowych kolegów. Też będziecie mogli się tak bawić. Spodobało mu się.

Moonk- super. I nic się nie martw, ja będę na stoku, na dolnych poziomach, bo już moja mama się śmiała czy nosidło z Martyną będę miała z przodu czy z tyłu, jak na nartach będę jeździć. Juz w sumie tyle lat nie jeździłam, że chyba zapomniałam jak się to robi. Ale w przyszłym roku to już narty sobie kupię bo ciagle odkładam ten zakup.

Wiecie co Miłosz przestał sypiać w dzień od mniej wiecej tygodnia. I pada wieczorem szybciutko, dzisiaj o 19.00 zasnął w ubraniu, bez mycia. Kurcze wczoraj też się nie mył. No, dobra. Szczegół. Dziecko brudne dziecko szczęśliwe- niekoniecznie w tym kontekście, ale co tam. Najgorsze jest to, że ma swoje klimaty, jest upierdliwy czasami, marudny, nie wiadomo o co mu chodzi, i wstaje o 5.30-6.00. No teraz coraz czesciej później, tak mu się ta godzina przesuwa do granic zaakceptowania.
My jetsesmy zmęczeni, nie mamy ochoty się z nim bawić, wynajdować mu ciagle nowe zajecia. Efekt taki,żze dziecko się nudzi, to mu głupoty do głowy przychodzą, wtedy najczęściej dokucza Martynie, my sie irytujemy i z minuty na minutę wszyscy nakrecamy się coraz bardziej. Wczoraj pisałam,ze juz sie wyluzowałąm. A guzik prawda, dzisiaj byłam wyczerpana i czułam totalna bezsilnośc, ale ztej mojej bezsilnosci i zmeczenia tez łatwo było mnie wyprowadzić zrównowagi. Ja kompletnie nie nadaję się do ciagłego tłumaczenia dziecku tak nie rób, nie wolno bić, czy cos tam. To jest w ogóle możliwe,ze ktoś tak robi i cierpliwie tłumaczy.
Mariola***


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,966
Dołączył: pon, 19 sty 04 - 20:15
SkÄ…d: dg
Nr użytkownika: 1,351

GG:


post wto, 31 lip 2007 - 21:28
Post #60

Mamuśka- nie zachwalam, absolutnie. Ale staram się wykorzystywać okazje od jakiegos czasu. Dzisiaj np dwóch chłopców goniło się na placu zabaw, Miłosz przyglądał im się dłuższą chwilę. Powiedziałam, że pewnie koledzy z przedszkola i Ty niedługo poznasz nowych kolegów. Też będziecie mogli się tak bawić. Spodobało mu się.

Moonk- super. I nic się nie martw, ja będę na stoku, na dolnych poziomach, bo już moja mama się śmiała czy nosidło z Martyną będę miała z przodu czy z tyłu, jak na nartach będę jeździć. Juz w sumie tyle lat nie jeździłam, że chyba zapomniałam jak się to robi. Ale w przyszłym roku to już narty sobie kupię bo ciagle odkładam ten zakup.

Wiecie co Miłosz przestał sypiać w dzień od mniej wiecej tygodnia. I pada wieczorem szybciutko, dzisiaj o 19.00 zasnął w ubraniu, bez mycia. Kurcze wczoraj też się nie mył. No, dobra. Szczegół. Dziecko brudne dziecko szczęśliwe- niekoniecznie w tym kontekście, ale co tam. Najgorsze jest to, że ma swoje klimaty, jest upierdliwy czasami, marudny, nie wiadomo o co mu chodzi, i wstaje o 5.30-6.00. No teraz coraz czesciej później, tak mu się ta godzina przesuwa do granic zaakceptowania.
My jetsesmy zmęczeni, nie mamy ochoty się z nim bawić, wynajdować mu ciagle nowe zajecia. Efekt taki,żze dziecko się nudzi, to mu głupoty do głowy przychodzą, wtedy najczęściej dokucza Martynie, my sie irytujemy i z minuty na minutę wszyscy nakrecamy się coraz bardziej. Wczoraj pisałam,ze juz sie wyluzowałąm. A guzik prawda, dzisiaj byłam wyczerpana i czułam totalna bezsilnośc, ale ztej mojej bezsilnosci i zmeczenia tez łatwo było mnie wyprowadzić zrównowagi. Ja kompletnie nie nadaję się do ciagłego tłumaczenia dziecku tak nie rób, nie wolno bić, czy cos tam. To jest w ogóle możliwe,ze ktoś tak robi i cierpliwie tłumaczy.


--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007
> Czerwiec / Lipiec cz.15 -pewnie starczy do koÅ„ca roku
Start new topic
Reply to this topic
29 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pon, 03 cze 2024 - 10:28
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama