Jak byłam mniej więcej za połową ciąży, miałam w nocy dziwny napad. Obudziłam się, poczułam, jakby mi ktos położył 50 kg na klatce piersiowej, miałam tętno 160, problemy z oddychaniem, mrowiły mi dłonie i stopy, byłam zalana potem a mimo to było mi zimno. Oczywiśce wylądowałam w szpitalu, okazało się, że to napad tachykardii, prawdopodobnie na tle nerwicowym.
W zeszłą noc zdarzyło mi się to samo. Dodatkowo czułam taki piekący ból w klatce piersiowej i w okolicach lewej łopatki. Zastanawiam się czy to znów było na tle nerwicowym, czy to mogło być coś innego. Czy któraś z Was miała coś podobnego? Mam z tym iść do kardiologa czy raczej neurologa? Dodam, że jestem pod w miarę
systematyczną opieką kardiologa ze względu na wypadanie płatka zastawki.