Witajcie.
Mikolajek woła już od około drugiego roku,jak skończył...teraz sam biegnie do ubikacji i sam ściąga majtki i spodnie,robi swoje i się ubiera...oczywiście najpierw cały dom informuje,że chce siusiu lub kupkę
![icon_smile.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_smile.gif)
W nocy jeszcze nie umie kontrolować tego wiec musimy na noc zakładać pieluchę.
Od września jest zapisany do przedszkola.....
Przedszkole prywatne niestety bo w państwowych(są tylko 2 na moim osiedlu) są terminy na dwa lata pozajmowane aż.
Jakoś damy radę,ważne żeby miał kontakt z dziećmi i nauczył się życia z ludźmi....przedszkole jest muzyczne i dzieciaczki będą się uczyć gry na skrzypeczkach....są takie malutkie akurat dla 3 latków
![icon_biggrin.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_biggrin.gif)
Czarno widze Mikusia z tą nauką grania no ale moze sie miło zaskoczę....w każdym razie-nic na siłę.
Ja miałam iść do pracy od września....ale jak to w życiu bywa Bóg nas wystawia na próby wszelkie
![icon_biggrin.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_biggrin.gif)
Otóż w zeszłym tygodniu leżałam 4 dni w szpitalu w Szczecinie na transplantologii i miałam robione wszelkie badania pod kontem bycia potencjalnym dawcą nerki dla mojej siostry ciotecznej,która jest już w bardzo cieżkim stanie.
12 lat temu Ilonka miała przeszczepioną nerkę od swojego taty a mojego wujka...ale po 10 latach zaraziła się na basenie bakterią E.coli,która praktycznie doszczętnie zniszczyła jej tą nerkę...co za tym idzie przestała ona praktycznie pracować zatruwajac siostrze wszystkie organy oraz stawy.
Z całej rodziny badanych było kilka osób ale zostały wykluczone jako dawcy poprzez drobne kłopoty zdrowotne.
Zostałam już tylko ja z tą samą grupą krwi i z wyników wychodzi,ze jestem całkowicie zdrowa i mogłabym zostać dawcą co uratowałoby Ilonce zycie,ale pozostaje jeszcze tylko oczekiwanie na wyniki testów tzw.HLA czyli testów zgodności genetycznej......Na 6 punktów musi być spełnionych conajmniej 3 aby organizm nie potraktował przeszczepionej nerki jak "obcej" i aby jej nie odrzucił....
W tym tygodniu juz mają te wyniki przyjść i mamy dostać telefon z kliniki....
Siedzę jak na szpilkach bo w sumie ode mnie zależy teraz czy jej życie zostanie uratowane...w innym przypadku będzie musiała mieć dializy i w tym czasie oczekiwać na nerkę od dawcy zmarłego a to moze potrwać nawet kilka lat.
W tej chwili Ilonka ma kreatynine(odpowiada za sprawność nerki) aż 8 a norma jest ponizej jednego wiec sobie wybraźcie w jak już ciężkim stanie jest jej zdrowie...
Boję sie operacji....bo każdy chyba by się bał....ale wiem też,ze chcę jej uratować życie i nie zrezygnuję jeśli tylko wyniki genetyczne to umożliwią.
Prosze Was dziewczyny potrzymajcie kciuki i modlitwy abym mogła siostrze uratować życie i abyśmy to obie przeżyły....