h_aniu, wczoraj wędrował przez Polskę front niżowy i gwałtownie spadało ciśnienie.Mało głowa mi nie pękła.Jeszcze dziś jakieś pokłosie tego czuję,ale jest lepiej....Może dlatego kręciło ci się w głowie i byłaś nieswoja.Nie trzeba mieć 80 lat żeby pozwolić mówić o sobie meteopata.A propos czy któras z Was kiedys korzystała z takiego specyfiku "Meteo" coś tam? Takie niby cudo właśnie dla meteopatów, którzy reaguja na wszelkie zmiany pogodowe....
irenka - twarda jesteś - dasz rade - w sumie to już sama końcóweczka.Nie wiem co Ci poradzić na te lęki - sama w końcu tak się nakręcam,że aż miło....Jak juz wyeliminuję z życia jedno paskudztwo-natychmiast pojawia się kolejny wyimaginowany problem.Koszmar.Ale z drugiej strony popatrz, jesień będzie w pełni, ciemne popołudnia i wlekące sie w nieskończoność wieczory...a ty będziesz tak zaabsorbowana maleństwem,że nie zdążysz nawet pomyśleć o depresji....i tak co roku....
malinka - ja też brałam rudotel, na te wstrętne hipohondryczne lęki.Brałam go może miesiąc, albo 2 - fajnie działał,bo gdy pojawiał się lęk - natychmiast pojawiała się też myśl- "eee, i co z tego".Odlot.Ale bałam się tego,że uzależnia więc stopniowo go wyeliminowałam - ale za to w jaki sposób.Jeżdził ze mną na uczelnie w torebce.Dopóki był w torebce - było ok - bo wiedziałam,że zawsze moge go wziąc.Gorzej jak go tam zapomniałam wsadzić
Ale i tak Wam wszystkim polecam szczerą rozmowę z terapeutą lub pisanie listów do "wirtualnego" terapeuty - aby poznac co jest przyczyną lęków.Moje dramatycznie się ograniczyły jak wyprowadziłam się od rodziców.Bywa.Toksyczne relacje z rodzicami to jedno.Drugie - nie wiem skąd - a mianowicie lęk przed przedwczesną śmiercią w boleściach.Nad tym nie potrafię zapanować.I zamiast np leżeć spokojnie na solarium i cieszyć się,że nie będę trupioblada-oczyma wyobraźni widzę,jak tworzy mi się skrzep,wędruje naczyniami do płuc albo głowy i w dramatycznych okolicznościach umieram i mnie tam znajdują.No jak pokręconym trzeba być????Płakać mi się chce, jestem bezsilna....Czuję sie osaczona tymi lękami...
Pozdrawam was cieplutko kochane, wbrew wrednej pogodzie